Kalibracja negatywu - moje początki

Ciemnia fotograficzna - Wszystko o procesie wywoływania negatywów czarno-białych

Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski

darek6902
-#
Posty: 42
Rejestracja: 08 lut 2015, 13:48

Kalibracja negatywu - moje początki

Post autor: darek6902 »

Witam,
Po długim wahaniu wróciłem do fotografii analogowej. Początkowo MF ale niedługo potem pociągnął LF :D
I jak to zwykle bywa - dotarłem do punktu chyba dość oczywistego w LF - system strefowy...
Kalibracja negatywu w pierwszym rzędzie. Jako, że trafiłem w sieci na świetny (moim skromnym zdaniem) artykuł, a raczej cykl artykułów, dotyczący systemu strefowego, i co za tym idzie, kalibracji - postanowiłem spróbować swoich sił. Densytometru nie mam i mieć raczej nie będę. W w/w/ artykule przedstawiony jest proces kalibracji dla małego obrazka. Adoptowałem go trochę od LF.
Po pierwsze określenie rzeczywistej czułości negatywu. Na warsztacie Ilford Delta 100 wołana w DD-X.
Jako, że nie spodziewałem się czułości IOS 200 naświetlałem tak: strefa 0+1/3, 0+2/3, I, I+1/3, I+2/3, II.
Wyszło, że strefa I jest przy naświetleniu 0+2/3, czyli czułość na poziomie ISO 120 (najbliższa ustawialna w światłomierzu).
I tu wątpliwość: wszelkie kalibracje robione przez innych wykazywały czułość niższą niż deklarowana przez producenta. Np. w w/w artykule Delta 100 - ISO 80. Ale, z drugiej strony, często pisze się, że czułość filmu jest zaniżana przez producenta aby uniknąć niedoświetlenia przez amatorów. Co, jak wiadomo, ma chyba sens - prześwietlenie powoduje mniej problemów niż niedoświetlenie.
Faktem jest , że to silnie zapewne zależy od całości procesu. Kalibrowałem pod swój sprzęt: powiększalnik, termometr, proces wołania itd.
Przede mną jeszcze ustalenie czasu wywoływania..
Mam nadzieję, że po "ogarnięciu" całości będę w stanie osiągnąć przewidywalne i powtarzalne wyniki. Mały problem: nie jestem na 100% pewny trzymania czasów przez migawkę... ale forumowy kolega sprzedający aparat zapewniał, że jest OK ;)
Jeszcze jedno: szarość na odbitce dla naświetlenia 0+2/3 i I (czyli ISO 135 - no 120 ;) i nominalne 100) niewiele się różnią, przynajmniej na moje oko.
To tak w skrócie opis tego co zaprząta ostatnio moją głowę. Może jakieś uwagi, sugestie, rady? Wszystko mile widziane :)
Awatar użytkownika
technik219
-#
Posty: 3353
Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
Lokalizacja: ze wsi

Kalibracja negatywu - moje początki

Post autor: technik219 »

darek6902 pisze: I tu wątpliwość: wszelkie kalibracje robione przez innych wykazywały czułość niższą niż deklarowana przez producenta. Np. w w/w artykule Delta 100 - ISO 80. Ale, z drugiej strony, często pisze się, że czułość filmu jest zaniżana przez producenta aby uniknąć niedoświetlenia przez amatorów. Co, jak wiadomo, ma chyba sens - prześwietlenie powoduje mniej problemów niż niedoświetlenie.
Nie do końca tak jest. Czułość materiału fotograficznego nie jest wielkością jednoznacznie możliwą do określenia. To kwestia dosyć umowna, zależna od kryterium jakie się przyjmuje dla jej określenia. Bo są różne kryteria wyznaczania światłoczulości materiału fotograficznego. Obecni światłoczułość wyznacza się za pomocą tzw. kryterium gęstościowego DA=Do+c, gdzie Do oznacza gęstość optyczną materiału nienaświetlonego i wywołanego, a współczynnik c dla materiałów negatywowych przyjęto jako 0,1. Czyli tłumacząc z polskiego na nasze: jako kryterium oznaczania światłoczułości materiał negatywowego przyjęto punkt umiejscowiony na krzywej charakterystycznej materiału o gęstości optycznej wyższej od gęstości optycznej zadymienia o 0,1. Już to sprawia, że nie jest to metoda w pełni obiektywna, stała i niezmienna. Materiał badany w laboratorium producenta pochodzi wprost z produkcji i jest świeżutki a tym samym kego gęstość zadymienia może odbiegać od zadymienia materiału, który przeszedł przez magazyn producenta, hurtownię, sklep i jeszcze poleżał sobie u użytkownika zanim założył go do aparatu, naświetlił i wywołał. Również parametry obróbki w laboratorium producenta obłożone są o wiele bardziej ostrymi reżimami niż obróbki amatorskiej. Dane o światłoczułości materiału podawane na opakowaniu są w zasadzie danymi orientacyjnymi i jak wszystkie parametry objęte są pewnymi granicami tolerancji, czyli w badaniach wychodzi, że materiał ma, np. 95 ASA lub 110 ASA, co według norm przyjętych przez producenta pozwala na podanie na opakowaniu 100 ASA. Dlaczego więc stosuje się taką niedoskonałą metodę określania światłoczułości? Ano dlatego, że taką metodę przyjęto jako standard. Wcześniej każdy producent określał parametry według własnych kryteriów i zasad i był niesamowity galimatias, nie wspominając już o różnych jednostkach, w jakich podawano tę czułość.
Czułość materiału jaką określa się podczas tzw. "kalibracji" nie ma nic wspólnego z metodami stosowanymi przez producentów i prowadzi do określenia parametru, który można określić jako światłoczułość praktyczna. Ma ona sens tylko dla konkretnej partii materiału, określonego wywoływacza i określonego sposobu obróbki. Światłoczułość w ten sposób wyznaczona nie ma charakteru uniwersalnego.
Dodam jeszcze tylko, że kryterium gęstościowe światłoczułości służy jeszcze do wyznaczania współczynnika kontrastowości materiału - gradientu średniego. W takim przypadku powiązania światłoczułości materiału z jego kontrastowością wybór kryterium Do+0,1 zaczyna mieć głębszy sens.

Objaśnienia do wykresu:
Oś D = oś gęstości optycznej materiału w świetle rozproszonym.
Oś logH = oś wartości zmiennej naświatlenia.
Krzywa charakterystyczna przedstawia w formie graficznej zależność gęstości optycznej na materiale fotograficznym po wywołaniu od logarytmu naświetlenia w układzie prostoliniowym
Do = gęstość optyczna zadymienia materiału. Gęstość optyczna matriału nienaświetlonego poddanego pełnej obróbce chemicznej. Tzw. „szum własny” materiału fotograficznego.
1-2 = odcinek inercji (bezwładności materiału fotograficznego).
2 = próg zaczernienia – pierwszy widzialny i rozróżnialny ślad działania światła na emulsję fotograficzną.
A = ktyterium światłoczułości. DA=Do+c (dla materiałów negatywowych c=0,1).
2-3 = odcinek niedoświetleń.
3-4 = odcinek prostoliniowy krzywej charakterystycznej (pojemność tonalna obrazu).
4-5 = odcinek prześwietleń.
5-6 = odcinek solaryzacji.
Δlog H całk. = całkowita skala naświetleń [ISO].
Δlog H użyt. = użyteczna skala naświetleń (=1,3).

Kontrastowość materiału fotograficznego.
1.Gradient średni (wskaźnik kontrastowości) [ğ] lub [Ğ]: Ğ= tg kąta utworzonego przez sieczną przecinającą krzywą charakterystyczną w punktach: A (progu zaczernienia) i B (wartości użytecznej gęstości optycznej) z osią poziomą (logH). Gdzie A=Do+0,1; B= A+1,3. Wartość zalecana dla negatywowych materiałów zdjęciowych wynosi 0,62 (0,6-0,65).
2.Współczynnik kontrastowości [γ]: γ= ΔD/ΔlogH. Inaczej: tg kąta stycznej do prostoliniowego odcinka krzywej charakterystycznej z osią poziomą (logH). Wartość zalecana wynosi ~0,8.
Lux mea lex
Awatar użytkownika
J.A.
-#
Posty: 10067
Rejestracja: 11 maja 2011, 14:02
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Kalibracja negatywu - moje początki

Post autor: J.A. »

Kiedyś robiłem pomiary densytometrem gęstości zadymienia i je notowałem.
Staram się by moja obróbka była maksymalnie jak to możliwe w warunkach nielaboratoryjnych powtarzalna. Procesor - stała temperatura - ten sam wywoływacz - woda osmotyczna do przygotowywania chemii - jednorazowe porcje chemii.
Wyszło mi, że gęstość zadymienia dla tego samego filmu, ale na przestrzeni czasu i z różnych źródeł może się wahać o nawet 0,3.
Już w tym miejscu można sobie kalibrację o kant otłuc, bo jak to się ma do Do+0,1, albo do jednakiej wartości dla strefy V.
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
Awatar użytkownika
technik219
-#
Posty: 3353
Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
Lokalizacja: ze wsi

Kalibracja negatywu - moje początki

Post autor: technik219 »

J.A. pisze: Wyszło mi, że gęstość zadymienia dla tego samego filmu, ale na przestrzeni czasu i z różnych źródeł może się wahać o nawet 0,3.
Już w tym miejscu można sobie kalibrację o kant otłuc, bo jak to się ma do Do+0,1, albo do jednakiej wartości dla strefy V.
Za pomocą "kalibracji" użytkownik materiału stara się aby nie trzeba było niczego "otłukiwać o kant" :-) Robi to najlepiej jak potrafi. Właściwie to jedynie własne laboratorium sensytometryczne i każdorazowe drobiazgowe badanie materiału przed założeniem do aparatu byłoby najbardziej miarodajne. Ale to nierealne z wiadomych względów. Pozostaje więc takie "kalibrowanie przez ociosywanie toporkiem". Dobre i to ;-)
Lux mea lex
darek6902
-#
Posty: 42
Rejestracja: 08 lut 2015, 13:48

Kalibracja negatywu - moje początki

Post autor: darek6902 »

Ale i tak należałoby robić to dla każdej partii materiału. .. w warunkach amatorskich pozostaje chyba wierzyć w przyzwoitą powtarzalność parametrów poszczególnych partii materiału lub całkowicie się załamać :)
Jednak postaram się określić czas wywoływania tego co mam, choćby z ciekawości czy i jak dużo odbiega on od zalecanego

Wysłane z mojego GT-I9506 przy użyciu Tapatalka
m6nj
-#
Posty: 243
Rejestracja: 05 lip 2009, 20:48
Lokalizacja: lublin

Kalibracja negatywu - moje początki

Post autor: m6nj »

Z dwojga złego lepiej mieć swoje wartości nawet pomimo wzrostu zadymienia niż strzelać za każdym razem w ciemno. Nie ma idealnej kalibracji, ale jest ona zbędna, bo korekty i tak wprowadzamy pod powiększalnikiem.
Przyjęte wartości mają nam dać szerszy pogląd o materiale co pozwala na umieszczenie sceny tam gdzie chcemy.
Nawet pomijając wzrost zadymienia są inne zmienne które mogą fałszować: baterie w światłomierzu, migawka i temp otoczenia która na nią wpływa, filtry dla których trzeba by było robić oddzielną kalibrację, papier, jakość chemii i jej powtarzalność w produkcji, szczelność miecha i dokładność korekcji tam gdzie ona potrzebna, pora dnia, efekt SCH i wiele innych.. nie dajmy się zwariować.
Awatar użytkownika
J.A.
-#
Posty: 10067
Rejestracja: 11 maja 2011, 14:02
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Kalibracja negatywu - moje początki

Post autor: J.A. »

I właśnie dla tego, należy używać materiałów od uznanego producenta, kupionych w sprawdzonym źródle, z długą datą ważności i przechowywać minimum w chłodni itd.
A nie przeterminowanego rollejcostera z allegro po jednej sztuce. Bo taniej.
Trzymać się 3-5 rodzajów i wywoływać je w 2-3 rodzajach wywoływacza. To i tak spora ilość kombinacji (ja mam 3 filmy i 2 wywoływacze). W sytuacji ekstremalnej, gdy potrzebujemy z jakichś powodów materiału i/lub wywoływacza z poza naszego standardu, trzeba by wykonać testy, ale do tego wystarczy test sweterkowy.
Zastanawianie się czy film ma 100 czy 116 ISO, to badanie ile diabłów zmieści się na główce szpilki.
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
darek6902
-#
Posty: 42
Rejestracja: 08 lut 2015, 13:48

Kalibracja negatywu - moje początki

Post autor: darek6902 »

Więc nie będę badał ilości diabłów na główce szpilki :D
Filmów będę używał 2 góra trzy rodzaje. Wszystkie Ilford. Jeśli chodzi o wywoływać to padło na DD-X.

Wysłane z mojego GT-I9506 przy użyciu Tapatalka
m6nj
-#
Posty: 243
Rejestracja: 05 lip 2009, 20:48
Lokalizacja: lublin

Kalibracja negatywu - moje początki

Post autor: m6nj »

Trochę błąd w myśleniu - jeden wywoływacz do 3 błon.. po co ? pomijam już fakt że ddx jest do nowoczesnej emulsji.
Pary wywoływacz najlepiej poukładać tak żeby dało nam to możliwie jak najwięcej możliwości kreowania obrazu np. ostro i kontrastowo, wyrównawczo, delikatnie itp. Ja np używam trixa w d76, fomy w rodinalu - standard, tmax w xtolu.
Nie ograniczaj się do jednego płynu, bo w różnych warunkach będziesz szukał czegoś innego.
pzdr
zladygin
-# mod
Posty: 1583
Rejestracja: 02 gru 2014, 16:59
Lokalizacja: Zakopane/Jordanów/
Kontakt:

Kalibracja negatywu - moje początki

Post autor: zladygin »

Ostatnio, za namową Huberta B . - dadana.manfaka - używam aplikacji expoDev (BTZS), do której mam kilka gotowych plików z kalibracją. Tam dokładnie widać to, o czym pisze m6nj: dla określonego materiału negatywowego i wywoływacza (wywoływaczy) aplikacja pozwala wybrać najlepsze kombinacje, które pokrywają rozpiętość tonalną sceny i oddają ją zgodnie z prewizualizacją założoną przez fotografującego (czyli technicznie: przesunięcie stref).
Do przygotowania plików, czyli skalibrowania, potrzebne jest dość specjalistyczne, drogie wyposażenie i oczywiście wiedza, ale nie warto się w to samemu bawić, nie tylko z powodów finansowych. Zamiast doktoryzować się z kalibracji, lepiej zawierzyć publikowanym tu i ówdzie i poświęcić się robieniu zdjęć.
Generalnie używam (do 4x5) dwóch negatywów FP4+ i foma 100, i dwóch wywoływaczy (R09 i HC-110). Z wyjątkiem rozmaitych niespodzianek z fomą, kombinacje działają bez pudła.
darek6902
-#
Posty: 42
Rejestracja: 08 lut 2015, 13:48

Kalibracja negatywu - moje początki

Post autor: darek6902 »

Tylko, że expoDev jest chyba na iPhone jedynie. Nie znalazłem na Androida lub windows...
m6nj
-#
Posty: 243
Rejestracja: 05 lip 2009, 20:48
Lokalizacja: lublin

Kalibracja negatywu - moje początki

Post autor: m6nj »

expodev jest tylko na ios.
Dodatkowo ma sens tylko z pełnym systemem btzs, więc trzeba kupić tubki. Nie mniej jednak to bardzo wygodny system.
Zapytałem kiedys fachowca dla czego nie korzysta z tego systemu- opowiedział mi sytuację w której na plenerze ze studentami expodev stwierdził, że w tych warunkach dla danych celów zdjęcia nie da się wykonać:) Jednak po za tymi nielicznymi sytuacjami to bardzo sprytne urządzenie.

Darek czas zmienić telefon na jedyny słuszny.
darek6902
-#
Posty: 42
Rejestracja: 08 lut 2015, 13:48

Kalibracja negatywu - moje początki

Post autor: darek6902 »

Tubki mam... jedynie słusznego telefonu jeszcze nie....

Wysłane z mojego GT-I9506 przy użyciu Tapatalka
darek6902
-#
Posty: 42
Rejestracja: 08 lut 2015, 13:48

Kalibracja negatywu - moje początki

Post autor: darek6902 »

No i kończy mi się umowa z firmą tele... czas zmienić telefon na jedynie słuszny ;)
nie miałem do czynienia jeszcze z jabłkiem.. a polecają ajfona se. może jakieś opinie.... będę dźwięczny...
m6nj
-#
Posty: 243
Rejestracja: 05 lip 2009, 20:48
Lokalizacja: lublin

Kalibracja negatywu - moje początki

Post autor: m6nj »

Iphone se to chyba najlepsze co teraz jest. 6s w pancernej obudowie 5s. Nic lepszego nie ma. Ja mam 5 i obudowa jest niezniszczalna praktycznie, kobieta ma 6- lepszy procek i parametry ale obudowa jak w samsungu, bardzo delikatna. Se to połączenie tego co najlepsze w 5 i 6. Będzie Pan zadowolony i co najważniejsze już nie rozstanie się Pan z jabłuszkiem hee
ODPOWIEDZ