

Hasselblad 500 c Karl Zeiss Planar 80mm/2.8
Kodak Tmax 100. f8/4 min
Ilford DDX 1:9 45 min. Agitacja tylko przez pierwsza minute.

Moderatorzy: rbit9n, zladygin, Michał Kowalski, Jerzy
Szczerze mowiac przyslowia nie znalem. A i kontekst trudny do uchwycenia. Ale bede czujnyImperitus pisze:Jest takie stare przysłowie- że jak się kto chwali, to tak jakby się własnym g****m smarował...
Pragnę Cię tylko ostrzec![]()
A fota niczego sobie, ślad samolotu jest trochę irytujący ale nad ruchem latadeł ciężko zapanować
Silos a konkretnie to chyba cus na benzyne4Rider pisze:Mnie pasuje, wspaniała kompozycja liniowa, które elegancko prowadzą do budynku, zahaczając o silos (?) po drodze,
książkowa rzekł bym i ładne to cuś na niebie w mocnym punkcie
Dzieki za uwagi i poswiecony czas.jac123 pisze:Technicznie bardzo ładne, ale ... kompozycyjnie niedomaga.![]()
Trzeba sobie odpowiedzieć , co jest głównym tematem zdjęcia? Ano most. A co my tu mamy? Na pierwszy plan walą nam się te zabudowania z prawej strony i biją po oczach. No nie może być tak, że główny temat zdjęcia jest ewidentnie zakłócany przez jakieś poboczne kompozycje (które tutaj akurat nic nie wnoszą). Gdyby one były na II, III planie to ok, ale nie tak jak tutaj.
Da się to jeszcze jakoś uratować, wykadrować zdjęcie i zdjąć te zabudowania.
Aha, mam też wrażenie, że horyzont z prawej strony jest lekko wyżej, ale to chyba tylko złudzenie.
Jak już rozbieramy na czynniki pierwsze, to jeszcze ciemne paski z lewej i prawej przy brzegach....
O kurwa. Popierwsze szacunek za to ze sie pochyliles.technik219 pisze:A ja się zapytam: po co to foto? Co Autor chciał przekazać tym zdjęciem? Jaką prawdę? Jaką anegdotę? Jaką refleksję zamierzał wzbudzić u odbiorcy?
Autor zaledwie odtworzył istniejący gdzieś obraz, zreprodukował go. Daleko tu jednak do interpretacji, bo zredukowanie tonalności do czerni i bieli to za mało by mówić o twórczości, chociaż jakaś to interpretacja uproszczona jest. Minęły już dawno czasy (dawno to jakoś tak z tysiąc lat) kiedy miano twórcy przysługiwało wyłącznie Bogu (jako stworzycielowi wszystkiego) a człowiek mógł być co najwyżej "odtwórcą", bo stawianie się w roli "twórcy" stanowiło bluźnierstwo.
Proszę Szanownej Publiczności, wartość przedstawionej fotografii sprowadza się wyłącznie do doskonałości technicznej. W dzisiejszych czasach doskonałość techniczna nie stanowi zaś żadnej wartości z powodu swojej oczywistości. W początkach fotografii mogło wzbudzać zachwyt to, że fotograf tak doskonale wybrał czas naświetlania, tak doskonale wywołał negatyw i równie doskonale sporządził kopię pozytywową. Teraz to żaden wyczyn i w nikim nie wzbudza już żadnych emocji. Co więcej - przejadły się już triki fotoszopowe, które jeszcze 20 lat temu powodowały wypieki na twarzach odbiorców (Ryszard Horowitz i jego fotomontaże-grafiki komputerowe w stylu obrazów Rafała Olbińskiego).
Takie fotografie widzę wszędzie: w magazynach ilustrowanych, w Internecie, w reprodukcjach zawieszanych w biurach i innych lokalach. Te fotografie są płaskie, jednowymiarowe, poza atrakcyjną formą nie niosą ze sobą żadnego wzruszenia. Niczego nie zostawiają pod powiekami, nie śnią się w nocy. Zapominamy o nich w chwili gdy przed oczami znajdzie się inna tego typu fotografia, a ta ustępuje miejsca następnej. Guma do żucia dla oczu.
Fotografia artystyczna to medium, które swoją dokumentacyjną rolę powinna bez żalu odrzucić. Pozostawić tę kwestię fotografom pracującym dla przedsiębiorstw turystycznych, producentów pocztówek i sprzedawców na Allegro. Od artysty wymagam więcej. O wiele więcej.
Niedawno byłem na wystawie pokonkursowej Konkursu Fotografii Teatralnej. Wystawa z wielkim zadęciem, autorzy z aspiracjami, multum fotografii... Powiem tylko jedno: to co robił Edward Hartwig uprawiając "fotografię teatralną" w latach 50-tych i 60-tych w porównaniu z tym obecnie to kosmos. Na wspomnianej wystawie żadna z nagrodzonych fotografii (a były tylko nagrodzone) nawet nie umywała się do tamtych, hartwigowskich sprzed 50-60 lat. Może to więc stanowić dla Autora powyższego zdjęcia pewną pociechę, że znalazł się w "głównym" nurcie współczesnej polskiej fotografii, ale.... marna to pociecha (bo konkurencja zbyt wielka).
Dziwi mnie bardzo (tylko ja wiem jak bardzo), że teraz, gdy fotografia zyskała tak wielkie możliwości jakich nigdy w swojej historii nie miała, fotografowie zachłysnęli się wyłącznie jej możliwościami technicznymi i poprawność reprodukcyjną przyjęli za najwyższą cnotę. Próbuję to sobie tłumaczyć poprzez analogię do historii kina, kiedy dodanie do ruchomych obrazów dźwięku spowodowało cofnięcie się sztuki filmowej (w dziedzinie montażu w szczególności) o kilkadziesiąt lat. Podobnie stało się z chwilą "pokolorowania" filmu. Więc może i fotografia przebije się przez te paradoksalne przeciwności stające w poprzek jej rozwoju artystycznego.
Czego Ci, Kolego skiper75 z całego serca życzę.