ostatnio sporo fotografuję Rolkiem i irytują mnie lekko zaświetlone brzegi filmów. nie jest to poziom płynów w koreksie, mieszanie ani sam aparat, film założony w domu w półmroku (3/4 mroku) i przeładowywany w łazience po ciemku do koreksu jest idealny. problem zatem tkwi w ładowaniu i wyciąganiu filmu pod gołym niebem. oczywiście zasłaniam bezpośrednie światło słoneczne barami szerokimi jak rumuńska lokomotywa, jak się da, wejdę do bramy, naświetlona, zaklejona rolka wraca do kondona, kondon do kartonika, kartonik do plecaka, plecak na plecy, plecy mocno osadzone na tyłku i wafel z tego wychodzi, zawsze bardzo delikatne zaświetlenie

WTF ??? może by podgiąć tę blaszkę, co dociska rolkę w komorze nabojowej Rolleiflex'a? tyle że Rolek mój cud urody, jest w stanie prawie nówka nie śmigany, a Niemiec przecie wszystko wykoncypował jak trzeba, więc co tu poprawiać?