Jest tylko jedno małe "ale". Rzadko trafia się tego rodzaju sprzęt z rąk amatora, czyli z małym przebiegiem, wychuchany, wypieszczony itp. Zazwyczaj są to aparaty po zawodowcach, które, jak wcześniej powiedziałem, zbudowały dom, wykształciły przychówek i zarobiły na pierwszy samochód. Ładnie wyglądają, bo przeszły przez serwis, który je doczyścił, wypolerował, ale swoje już i tak przeszły. Nie wiadomo ile jeszcze "pochodzą", może rok, może dwa, a może zaczną się sypać po kilku miesiącach bardziej intensywnego użytkowania. Uwaga ta dotyczy również tych zajeżdżonych Olympusów- kto miał szczęście wyrwać takiego z małym przebiegiem, ten szczęśliwy. Bywają jeszcze egzemplarze w pełni sprawne (nawet OM 2 i 4), które jeszcze długo będą sprawne, a są też "zwłoki". Chciałbym tylko przypomnieć, że aparaty, o których mówimy miały podzespoły (szczególnie migawki) przewidziane na co najmniej 100 tys. zadziałań, tzn. do tej liczby nie miało prawa nic się zepsuć, a powyżej mogło, ale nie musiało.szable pisze:jak już się upieramy przy małym obrazku, to ja bym obstawiał Nikona F3 .
Praktica L.. zamiana na coś lepszego.. w którą stronę iść?
Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski
- technik219
- -#
- Posty: 3353
- Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
- Lokalizacja: ze wsi
Lux mea lex
Te 100 tyś. pewnie dotyczy samego mechanizmu migawki.. a po kilkunastu/dziesięciu latach pcb, elementy bierne czy przewody są często naruszone, nawet jak migawka ma mały przebieg.
Można pewnie trafić coś dobrego, ale stare mechaniczne aparaty to jest wg. mnie dużo lepsza inwestycja niż niż stare aparaty sterowane elektronicznie.
Można pewnie trafić coś dobrego, ale stare mechaniczne aparaty to jest wg. mnie dużo lepsza inwestycja niż niż stare aparaty sterowane elektronicznie.
- technik219
- -#
- Posty: 3353
- Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
- Lokalizacja: ze wsi
Bez przesady: przewody nie są z cukru a płytki z soli. Wiele zależy od np. warunków atmosferycznych (morze, wilgoć, podwyższone lub niskie temperatury)sp pisze: po kilkunastu/dziesięciu latach pcb, elementy bierne czy przewody są często naruszone, nawet jak migawka ma mały przebieg.
Bez wątpienia. To tak.sp pisze:stare mechaniczne aparaty to jest wg. mnie dużo lepsza inwestycja niż niż stare aparaty sterowane elektronicznie.
Lux mea lex
No to mi namieszaliście w głowie.. 
Chyba będę musiał podejść do sprawy analitycznie i zrobić sobie tabelkę w excelu.. : )
Fakt faktem.. ktoś mówił o Penatxie LX, ktoś o Nikonie F3 ale właśnie czy jest możliwe znalezienie tych topowych aparatów w dobrym stanie, nie zużytych.. kto kupował takie aparaty w czasach gdy wychodziły?
A z tą elektroniką to różne rzeczy słyszałem.. ponoć w niektórych japońcach płytki drukowane zamiast z laminatu są.. z ceramiki. Poza tym elektronika, która przecież nie jest poddawana obciążeniom mechanicznym, z biegiem lat - co jest kuriozalne - okazuje się mniej trwalsza od elementów mechanicznych. I to nie dotyczy tylko aparatów foto, ale generalnie wszystkich gałęzi przemysłu..
Z tym że najważniejszy w tym wszystkim jest dla mnie stopień scalenia układów. Bo jeśli chodzi o elementy dyskretne (czyli pojedyncze rezystorki, diody, tranzystory etc.) to nie ma z tym problemu - zawsze jesteś w stanie sobie zepsuty element wylutować i wlutować nowy. I takie urządzenie moim zdaniem tak samo jak maszyny czysto mechaniczne (parowozy, stare samochody..) mogą żyć wiecznie. Ale jeśli zastosowano w nim jakiś układ scalony, do tego nietypowy, albo zaprojektowany z myślą o tym tylko urządzeniu, to w momencie gdy urządzenie przestaje być produkowane po pewnym czasie przestają również produkować owego scalaka i wtedy pojawia się problem.. To nie jest rzecz która jesteś w stanie zrobić w niewielkich ilościach. Każda fabryka która produkuje scalaki, w oparciu o twoja dokumentacje może zrobić cokolwiek sobie zażyczysz (bo tym się te firmy trudnią) - tylko w przypadku układów scalonych to są zamówienia na ileś tysięcy czy milionów sztuk. Część mechaniczna zawsze jest do zrobienia jednostkowo - np jak jakaś śruba się przegwintuje albo sworzeń zetnie - idzie się na warsztat i toczy frezuje czy co tam innego.. dlatego parowozy mające 150 lat jeszcze jeżdżą czy stare autka sprzed wojny.. Nie jestem przekonany czy dzisiejsze auta będą w stanie za 80 czy 100 lat jeździć jako oldtimery..
To tyle jeśli chodzi o moje przemyślenia w kwestii mechanika vs. elektronika. Z każdym rokiem się w nich bardziej utwierdzam..
Kurcze trochę off topic zrobiłem...

Chyba będę musiał podejść do sprawy analitycznie i zrobić sobie tabelkę w excelu.. : )
Fakt faktem.. ktoś mówił o Penatxie LX, ktoś o Nikonie F3 ale właśnie czy jest możliwe znalezienie tych topowych aparatów w dobrym stanie, nie zużytych.. kto kupował takie aparaty w czasach gdy wychodziły?
A z tą elektroniką to różne rzeczy słyszałem.. ponoć w niektórych japońcach płytki drukowane zamiast z laminatu są.. z ceramiki. Poza tym elektronika, która przecież nie jest poddawana obciążeniom mechanicznym, z biegiem lat - co jest kuriozalne - okazuje się mniej trwalsza od elementów mechanicznych. I to nie dotyczy tylko aparatów foto, ale generalnie wszystkich gałęzi przemysłu..
Z tym że najważniejszy w tym wszystkim jest dla mnie stopień scalenia układów. Bo jeśli chodzi o elementy dyskretne (czyli pojedyncze rezystorki, diody, tranzystory etc.) to nie ma z tym problemu - zawsze jesteś w stanie sobie zepsuty element wylutować i wlutować nowy. I takie urządzenie moim zdaniem tak samo jak maszyny czysto mechaniczne (parowozy, stare samochody..) mogą żyć wiecznie. Ale jeśli zastosowano w nim jakiś układ scalony, do tego nietypowy, albo zaprojektowany z myślą o tym tylko urządzeniu, to w momencie gdy urządzenie przestaje być produkowane po pewnym czasie przestają również produkować owego scalaka i wtedy pojawia się problem.. To nie jest rzecz która jesteś w stanie zrobić w niewielkich ilościach. Każda fabryka która produkuje scalaki, w oparciu o twoja dokumentacje może zrobić cokolwiek sobie zażyczysz (bo tym się te firmy trudnią) - tylko w przypadku układów scalonych to są zamówienia na ileś tysięcy czy milionów sztuk. Część mechaniczna zawsze jest do zrobienia jednostkowo - np jak jakaś śruba się przegwintuje albo sworzeń zetnie - idzie się na warsztat i toczy frezuje czy co tam innego.. dlatego parowozy mające 150 lat jeszcze jeżdżą czy stare autka sprzed wojny.. Nie jestem przekonany czy dzisiejsze auta będą w stanie za 80 czy 100 lat jeździć jako oldtimery..
To tyle jeśli chodzi o moje przemyślenia w kwestii mechanika vs. elektronika. Z każdym rokiem się w nich bardziej utwierdzam..
Kurcze trochę off topic zrobiłem...
Wiesz, może kiedyś ktoś wymyśli metodę na tanią jednostkową produkcję elektroniki. Jeszcze nie tak dawno temu do drukarni szło się po minimum 10 000 egzemplarzy ulotki. Teraz możesz zamówić sobie 100 szt i nie zrujnować się.martin pisze:Nie jestem przekonany czy dzisiejsze auta będą w stanie za 80 czy 100 lat jeździć jako oldtimery..
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
- Minolciarz1979
- -#
- Posty: 548
- Rejestracja: 16 lis 2009, 11:08
- Lokalizacja: Legnica
Jak ktoś gra aparatem w piłkę, to na pewno są naruszone. Każdy ma swoje zdanie, zalezy o jak starych aparatach rozmawiamy. W swojej kolekcji mam 9 modeli aparatów naszpikowanych elektroniką (najstarszy z 1985 roku, najmłodszy chyba z 2003) i jakoś wszystkie idealnie działają,co więcej, handlując systemem Minolty przez moje ręce przewineło się chyba ze 100 modeli puszek i na sto miałem może ze 4 uwalone - pod względem mechaniki jedyniesp pisze:a po kilkunastu/dziesięciu latach pcb, elementy bierne czy przewody są często naruszone, nawet jak migawka ma mały przebieg.
Można pewnie trafić coś dobrego, ale stare mechaniczne aparaty to jest wg. mnie dużo lepsza inwestycja niż niż stare aparaty sterowane elektronicznie.

Ja moge polemizować - czytaj wyżej... Czy stara elektronika okazuje się gorsza niż mechanika? Hmmm - uzytkuję auto z 1988 roku z dość rozbudowaną elektroniką sterującą wtryskiem mechanicznym, nie przypominam sobie, aby coś padło z elektroniki w nim. Za dużo mitów narosło o tym wszystkim w Polsce - zasada jest taka - jak dbasz, tak masz. Dość powiedzieć, że elementy elektroniczne z lat 70/80 do dziś trzymają swoje parametry, np. kondensatory w zwrotnicach kolumn np. Cantona LE900 nie potraciły prawie nic ze swej pierwotnej pojemności.martin pisze:Poza tym elektronika, która przecież nie jest poddawana obciążeniom mechanicznym, z biegiem lat - co jest kuriozalne - okazuje się mniej trwalsza od elementów mechanicznych. I to nie dotyczy tylko aparatów foto, ale generalnie wszystkich gałęzi przemysłu..
Gdyby przeszło ci przez ręce jeszcze 100 modeli Olków i Pentaxów z lat 70 i 60 to może mógłbyś obalić ten "mit". I nie trzeba nimi grać w piłkę..Minolciarz1979 pisze:Jak ktoś gra aparatem w piłkę, to na pewno są naruszone. Każdy ma swoje zdanie, zalezy o jak starych aparatach rozmawiamy. W swojej kolekcji mam 9 modeli aparatów naszpikowanych elektroniką (najstarszy z 1985 roku, najmłodszy chyba z 2003) i jakoś wszystkie idealnie działają,co więcej, handlując systemem Minolty przez moje ręce przewineło się chyba ze 100 modeli puszek i na sto miałem może ze 4 uwalone - pod względem mechaniki jedyniesp pisze:a po kilkunastu/dziesięciu latach pcb, elementy bierne czy przewody są często naruszone, nawet jak migawka ma mały przebieg.
.. Więc obalam mit o jakiejś usterkowości elektroniki w starych aparatach.
- Minolciarz1979
- -#
- Posty: 548
- Rejestracja: 16 lis 2009, 11:08
- Lokalizacja: Legnica
martin, LX są do zdobycia raczej w bajońskich cenach. Poszukaj MX lub nieco masywniejszego KX. Bateria potrzebna im tylko do zasilania wewnętrznego światłomierza. Pzdr.
Ewentualnie na znanym portalu jest do wyrwania Nikon FM (poprzednik FM2 i FM3). Też korpus nie do zajechania, w pełni mechaniczny. Tylko cena już nie tak niska.
Ewentualnie na znanym portalu jest do wyrwania Nikon FM (poprzednik FM2 i FM3). Też korpus nie do zajechania, w pełni mechaniczny. Tylko cena już nie tak niska.
Fan Pentax'a.