Hemingway i Gellhorn. I Capa.
Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski
Hemingway i Gellhorn. I Capa.
Obejrzałem ostatnio ten film i zachodzę w głowę, dlaczego aktorom odgrywającym role fotografów nie tłumaczy się choć w podstatwowym zakresie jak obchodzić się z rekwizytem, którego będą używać. Tak żeby wyglądało naturalnie. Do scen walki wręcz aktora szkolą, do roli żołnierza albo policjanta również, aby wiedział jak broń trzymać. Ale w przypadku postaci fotografów jakoś to kuleje. No chyba, że Capa zawsze robił złożonym obiektywem.
Hemingway i Gellhorn. I Capa.
Tym bardziej dziwne, że za kamerą siedzi... fotograf.
Ale w filmach też nie słodzą herbaty, nie wyrzucają śmieci. Skróty są niezbędne. Może to także jakiś skrót? (:
Ale w filmach też nie słodzą herbaty, nie wyrzucają śmieci. Skróty są niezbędne. Może to także jakiś skrót? (:
od 24x36 po 18x24 + szkiełko i oko
Hemingway i Gellhorn. I Capa.
Nie mogłem się powstrzymać...
Hemingway i Gellhorn. I Capa.
Czasy wykręcanych chowanych obiektywów były jakieś 50 lat temu. Po prostu nikomu w ekipie nie przyszło pewnie do głowy, że coś takiego w ogóle można zrobić, bo nikt się z takim zjawiskiem nie spotkał.
Hemingway i Gellhorn. I Capa.
Eee, jakoś do mnie nie przemawia takie tłumaczenie. Może przy produkcji studenckiego krótkiego metrażu na zaliczenie, gdzie nikomu nie przyszło do głowy, bo za młodzi są. Albo w przypadku „Stawki większej niż życie”, gdzie Leikę gra Zorka, bo to była bardziej dostępna. Ale to jest hollywoodzki film za dużo dolarów i rzesza ludzi dbających o to aby zapewnić właściwe dla epoki pojazdy, ubrania, przedmioty codziennego użytku, a nawet marki papierosów, które wszyscy namiętnie w owych czasach ćmili. A tu wpadka, że aż oko boli.
Hemingway i Gellhorn. I Capa.
Jeśli chodzi o trzymanie aparatów przez aktorów to zazwyczaj jest niepoprawne. W sumie dziwne Ale pewnie to samo widzą fachowcy w innych swoich dziedzinach.
Scenka powyżej cudna.
od 24x36 po 18x24 + szkiełko i oko
Hemingway i Gellhorn. I Capa.
Napisz do TVNu - na którymś z ich kanałów jest program "Wpadki filmowe"
No bo sprawa naprawdę skandaliczną jest
... porque las tribus condenadas a cien años de soledad ya no tienen una segunda oportunidad en la tierra.
galería -> https://www.flickr.com/photos/4rider <- fsociety -> yelp 2000 -> ∞ homo homini lupus est
galería -> https://www.flickr.com/photos/4rider <- fsociety -> yelp 2000 -> ∞ homo homini lupus est
Hemingway i Gellhorn. I Capa.
Jak zawsze obserwuję czy odwija się korbka rolki nadawczej.
No i chyba nigdy nie zauważyłem (-:
No i chyba nigdy nie zauważyłem (-:
od 24x36 po 18x24 + szkiełko i oko
Hemingway i Gellhorn. I Capa.
Niby tak, ale to jest takie raczej klasy "i tysiąc słoni!". Żeby można było napisać w blurbie, że za milijony dularów odtworzono ten i ten przedmiot, bo przedmioty widać. Ostatecznie można też poszpanować, że aktor sam osobiście doił krowy i uczył się tego przez siedem miesięcy u mistrza Zen. Natomiast tym, że nauczył się obsługiwać aparat fotograficzny, to się przed nikim nie zaszpanuje, bo aparat każdy umie obsłużyć i co to za filozofia. Toteż nikomu do głowy nie przychodzi, że przy tym są jakieś szczegóły.
Hemingway i Gellhorn. I Capa.
Nie o te słonie mi się rozchodzi, ani o to, żeby ktoś mruczał w czasie seansu „mają rozmach ****wisyny”, ale żeby jakiś konsultant, adwajzor czy koordinator, którego pewnie mają na planie, powiedział: „Hej, Santiago, jak będziesz focił tym zabytkiem, to nie trzymaj paluchów na okienku dalmierza i wyciągnij obiektyw, bo zawsze się potem ktoś w internetach przyczepi.” Wszak diabeł tkwi w szczegółach. Tym bardziej, że Capa pojawia się pare razy w tym filmie, dobrze mu dobrali sprzęt, czyli taki, jakiego rzeczywiście używał w tamtym okresie, pokazali okoliczności powstania jednej z jego najbardziej znanych fotografii (smierć hiszpańskiego republikanina) - przynajmniej to oficjalne. Na tle tego wszystkiego wpadka z niewyciągniętym obiektywem jest wręcz amatorska.
Hemingway i Gellhorn. I Capa.
No właśnie. Tobie nie, a im tak I wątpię, żeby tam był konsultant od fotografii. Może, gdyby to był film biograficzny o samym Capie.
Hemingway i Gellhorn. I Capa.
Ale też tak macie, że jak w filmie jest scena w ciemni i np. ktoś robi pełną klatkę na papierze i wychodzi mu 3:4 z małego obrazka to się obrażacie na film?
Albo jak w ciemni ktoś ma kosmiczną liczbę odbitek suszących się... Np w "Vicky Cristina Barcelona"...
Albo jak w ciemni ktoś ma kosmiczną liczbę odbitek suszących się... Np w "Vicky Cristina Barcelona"...
Hemingway i Gellhorn. I Capa.
No właśnie. Tak suszone odbitki oglądam na filmach przedstawiających lata 60-70, podczas gdy ja już miałem suszarkę Libella (mam do dziś).
Czy ktoś z (jeszcze) starszych kolegów potwierdzi taki sposób suszenia?
od 24x36 po 18x24 + szkiełko i oko
Hemingway i Gellhorn. I Capa.
W ciemni z której ja korzystam tak było. Pod sufitem były poprowadzone dwa lub trzy sznurki, do nich na klamerkach przyczepiano odbitki. Przełom XX/XXI wieku :) Ja szybko wprowadziłem metalowe blaty do suszenia (druciki na prętach) zrobione z półek starej lodówki.
Ale ktoś mi niedawno opowiadał, że dalej tak suszy na sznurku...