Pomiar punktowy a padający - kontrowersje i problemy
Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski
Tylko, że wtedy nie mierzysz padającego tylko odbite.
Mierzenie padającego na sobie zamiast na obiekcie ma sens tylko jeśli stoisz pół metra od niego i ogólnie jest bez sensu całkowicie. Bo przy takiej odległości pomiarem matrycowym dostaniesz identyczny efekt jeśli tylko w kadrze nie masz źródła światła, więc sztuka dla sztuki i pozerstwo
Mierzenie padającego na sobie zamiast na obiekcie ma sens tylko jeśli stoisz pół metra od niego i ogólnie jest bez sensu całkowicie. Bo przy takiej odległości pomiarem matrycowym dostaniesz identyczny efekt jeśli tylko w kadrze nie masz źródła światła, więc sztuka dla sztuki i pozerstwo
taharii pisze:Tylko, że wtedy nie mierzysz padającego tylko odbite.
Mierzenie padającego na sobie zamiast na obiekcie ma sens tylko jeśli stoisz pół metra od niego i ogólnie jest bez sensu całkowicie. Bo przy takiej odległości pomiarem matrycowym dostaniesz identyczny efekt jeśli tylko w kadrze nie masz źródła światła, więc sztuka dla sztuki i pozerstwo
taa...pomiar matrycowy w Mamiya C 330
-
- -#
- Posty: 343
- Rejestracja: 21 paź 2011, 14:24
- Lokalizacja: lodz
nie robię reporterki i nie mam pomiaru matrycowego, ale za to dowiedziałem się, że jestem pozeremtaharii pisze:Tylko, że wtedy nie mierzysz padającego tylko odbite.
Mierzenie padającego na sobie zamiast na obiekcie ma sens tylko jeśli stoisz pół metra od niego i ogólnie jest bez sensu całkowicie. Bo przy takiej odległości pomiarem matrycowym dostaniesz identyczny efekt jeśli tylko w kadrze nie masz źródła światła, więc sztuka dla sztuki i pozerstwo
Wozy drabiniaste toż po coś są. To mniej więcej to samo co pomiar padającego w obecnych czasach.Fikumiku pisze:J.A. Się mi wydaje że wszystko jest po coś;)
Zastanówcie się logicznie kiedy powstał pomiar padającego i PO CO powstałFikumiku, no po co?
Ano powstał gdy o punktowym nikt nawet nie myślał, że można. A powstał bo światłomierze zbyt mocno uśredniały i zbyt duże błędy powstawały z ich użyciem. Wtedy uznano, że łatwiej jest zmierzyć strumień świetlny na scenie i przeliczyć lumeny na czasy i przesłony. Wystarczyło na oko ocenić kontrast sceny i pomiar ewentualnie skorygować o 1-2 EV niż zgadywać co zmerzył światłomierz i jak to uśrednił.
Poza tym, w czasie powstania teorii światła padającego nikt nie martwił się 1/3 EV na Velvi 50, bo do tego do czego był używany w zupełności wystarczał.
A na marginesie, pomiar światła padającego najlepiej sprawdza się w studio, gdzie mamy komfortowe i w 100% kontrolowane warunki.
I teraz mając światłomierz do światła punktowego wystarczy zmierzyć czyjąś twarz by mieć ten sam wynik co pomiar światła padającego, ale można to zrobić z mrocznej bramy. To dla street lancerów.
W drugą stronę się nie da zrobić, bo nigdy nie wiemy ze światła padającego jak szary będzie obiekt fotografowany i o tym, że nagle znalazł się w nieużytecznych cieniach, dowiadujemy się po wywołaniu filmu.
Do szybkiej fotografii jest aparat z matrycą. Oczywiście mżna sobie kupić w tym celu Graflexa, a co. Tylko po co?
Zasadniczo to 1°, tylo z jakim obiektywem? Bo jak wiesz lustrzankę można wyposażyć w obiektyw 500 lub dłuższy, a one już same w sobie mają dość mało tych stopni.jac123 pisze:Zasadniczo pomiar punktowy to pomiar 1 stopniowy.
Pomiar punktowy to 1% fotografowanej sceny. A takich aparatów jest może nie na kopy, ale więcej niż tuzin, a wszystkie to pro i semi pro.
Co mi z 1° pomiaru w sekonicu gdy moja scena to ściągane tele ptaszysko i ten pomiar to 30% kadru?
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
odp.
Dlatego też, pomiar punktowy w małym obrazku to było nieporozumienie, bo nie do tego te aparaty zostały stworzone. Pomiar taki występuje np. w Contaxie S2 (tylko taki, nie ma innych opcji pomiaru). Contax się szybko wycofał z tego pomysłu i już w następnym modelu S3 nie ma tego punktowego pomiaru.
To go wydziel do osobnego wątku i nie będzie OT.Jerzy pisze:Ładny OT się zrobił :)
Jakie nieporozumienie? Czy Ty w ogóle wiesz o czym piszesz?jac123 pisze:Dlatego też, pomiar punktowy w małym obrazku to było nieporozumienie,
2% powierzchni kadru to 17,3 mm kwadratowego, czyli kółko pomiarowe o średnicy 4,7 mm, a przy 1% to kółko o średnicy 3,3 mm.
Ludzka twarz do 20 cm wysokości, by zajmowała 2% kadru trzeba ją zmniejszyć 42 razy, co daje odległość dla obiektywu 50 mm trochę ponad 2 m.
Wśród Canonów pomiar punktowy mają.
EOSy 1 (3 modele), EOS 5 i EOS 3. Wśród Nikonów, Minolt i Pentakxów wszystkie top modele. Olki dwa modele.
i Ty twierdzisz, że się z tego wycofano?
We wszystkich topowych DSLracch też jest. I nie tylko w topowych, bo nawet w EOSie 400D można go włączyć hakując aparat.
A akurat w cyfrówkach można się bez spota spokojnie obyć, naświetlając na histogram, lub AEB.
W aparatach z wymienną optyką nie ma stopni. Są procenty, bo stopnie zależą od obiektywu.jac123 pisze:No dobra, to jakie jeszcze aparaty znacie z pomiarem 1 stopniowym???
I jak Ci już tłumaczyłem, 1° z Sekonica to mały pikuś przy 1% z slra przy obiektywie 300 mm.
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
-
- -#
- Posty: 343
- Rejestracja: 21 paź 2011, 14:24
- Lokalizacja: lodz
A kiedy powstał pierwszy światłomierz światła padającego? Pomijam kwestię jakości owego światłomierza punktowego.czmielek pisze:Pierwszy światłomierz punktowy powstał ok roku 1935
Masz do tego pełne prawo.sejmajnejm pisze:zarówno stwierdzenie, że pomiar światła padającego nadaje się tylko do studia [...] uważam za spore nadużycia.
Ale zastanów się. Ile razy scena plenerowa wyłazi poza pojemność tonalną materiału zdjęciowego? W każdym przypadku gdy to się dzieje, pomiar światła padającego nie odpowie Ci, w którą stronę korygować i o ile. Pomiar światła padającego nie odpowie jak szare będą włosy modelki, a jak biały jej sweter i jak czarna wstążka we włosach. Przerabiałem już różne techniki pomiaru światła na slajdach. Dawno temu robiłem AEB, potem uznałem to za zbytnią rozrzutność i przeszedłem na pomiar światła padającego, bo wydawało mi się że w ten sposób rejestrowana scena będzie prawdziwa. W końcu poczytałem o SS i zrozumiałem, że to o to chodzi. Spróbuj choćby zrobić nocną scenę uliczną i pomiarem światła padającego.
Pomiar punktowy nie równa się system strefowy, ale warto wiedzieć gdzie chcemy umieścić dany obiekt na krzywej i warto wiedzieć co z innymi obiektami się sganie, gdy ten ustawimy w tym punkcie, a nie innym. Mierząc światło padające nie wiemy co będzie, dopóki nie wywołamy materiału.
Ja wiem. Mierzę scenę w wielu punktach i wiem. Ten będzie w strefie x, a tamten w strefie y. Ten wyląduje w czarnej dupie, a tamten da białą plamę. I potem albo to akceptuję, albo nie.
Mierząc padające muszę akceptować.
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
Czy zmierzysz punktowo czy w inny sposób, maskować i tak najczęściej trzeba pod powiększalnikiem.J.A. pisze:Pomiar światła padającego nie daje prawidłowego pomiaru nigdy, poza kontrolowanymi warunkami studyjnymi, nie ma praktycznego zastosowania nigdzie. To prosta droga do produkcji negatywów, które raz trzeba kopiować na gradacji 1, a następny na gradacji 3,5, albo 5.
Pomiar światła padającego nie mówi nic o kontraście sceny. I wystarczy że wylezie poza zakres tonalny materiału i dupa zbita. Zawsze coś się nie zmieści i nigdy nie wiadomo co się nie zmieści.
A potem ekwilibrystyka pod powiększalnikiem. Doświetlanie, zacienianie, maski, sraski, retusz skrobanki, płukanki i inne ciulstwa, które wymyślono w czasie nabożnej czci pomiaru padającego i braku alternatywy w postaci pomiaru punktowego.
jac123, o 1-2% powierzchni kadru. Przynajmniej ja o nim mówię.
Pomiar światła padającego jest nadal użyteczny i cała masa fotografów na świecie go używa poza studiem.
Nieważne czy osoba stoi w słońcu czy w cieniu, przykładasz do twarzy kopułkę i masz buzie naświetloną bezbłędnie. Jeśli coś wyjechało w kadrze poza zakres to znaczy, że wybrałeś kiepską scenę do fotografowania modela albo godzisz się na to, że skrajne światła lub cienie nie będą zarejestrowane. Główny obiekt jest taki jaki powinien, bez żadnych korekt.
Po co się zastanawiać ile dokładnie światła odbija twarz, jaką kto ma karnację...
To scena, główny obiekt, materiał, nawet pora dnia, determinuję wybór pomiaru światła. Można nawet zmierzyć na dwa sposoby kadr i dobrać ustawienia. Po co udowadniać który jest najlepszy jak żaden nie jest idealny
odp.
Może od początku.J.A. pisze:To go wydziel do osobnego wątku i nie będzie OT.Jerzy pisze:Ładny OT się zrobił :)Jakie nieporozumienie? Czy Ty w ogóle wiesz o czym piszesz?jac123 pisze:Dlatego też, pomiar punktowy w małym obrazku to było nieporozumienie,
2% powierzchni kadru to 17,3 mm kwadratowego, czyli kółko pomiarowe o średnicy 4,7 mm, a przy 1% to kółko o średnicy 3,3 mm.
Ludzka twarz do 20 cm wysokości, by zajmowała 2% kadru trzeba ją zmniejszyć 42 razy, co daje odległość dla obiektywu 50 mm trochę ponad 2 m.
Wśród Canonów pomiar punktowy mają.
EOSy 1 (3 modele), EOS 5 i EOS 3. Wśród Nikonów, Minolt i Pentakxów wszystkie top modele. Olki dwa modele.
i Ty twierdzisz, że się z tego wycofano?
We wszystkich topowych DSLracch też jest. I nie tylko w topowych, bo nawet w EOSie 400D można go włączyć hakując aparat.
A akurat w cyfrówkach można się bez spota spokojnie obyć, naświetlając na histogram, lub AEB.
Mówimy tu o pomiarze 1 stopniowym w światłomierzach punktowych (bo tam mierzymy w stopniach) vs pomiarze punktowym w lustrzankach małoobrazkowych (tam mierzymy w procentach obrazu).
Wszystkie modele (np. EOSy) o których wspomniałeś mają oprócz pomiaru punktowego inny rodzaj pomiaru. Aparat o którym ja mówiłem Contax S2 miał TYLKO pomiar punktowy, no i Contax szybko się z tego wycofał, bo ten pomiar w małoobrazkowej lustrzance (skierowanej do szerokiego kręgu odbiorców) się nie sprawdzał (a dlaczego to już sobie wyobraź).
Canon EOS 1 ma pomiar punktowy 2,3%, EOS 5 - 3,5% , ja natomiast szukam takiego co ma 1%. Potraficie taki wskazać?
-
- -#
- Posty: 343
- Rejestracja: 21 paź 2011, 14:24
- Lokalizacja: lodz
ja nie twierdzę, że pomiar punktowy jest zbędny. Oczywiście, że jest świetnym narzędziem szczególnie jak ktoś wie o co chodzi w SS i ile ma zapasu w światłach na Velvi i jaką musi dobrać połówkę.J.A. pisze: Spróbuj choćby zrobić nocną scenę uliczną i pomiarem światła padającego.
Pomiar punktowy nie równa się system strefowy, ale warto wiedzieć gdzie chcemy umieścić dany obiekt na krzywej i warto wiedzieć co z innymi obiektami się sganie, gdy ten ustawimy w tym punkcie, a nie innym. Mierząc światło padające nie wiemy co będzie, dopóki nie wywołamy materiału.
Ja wiem. Mierzę scenę w wielu punktach i wiem. Ten będzie w strefie x, a tamten w strefie y. Ten wyląduje w czarnej dupie, a tamten da białą plamę. I potem albo to akceptuję, albo nie.
Mierząc padające muszę akceptować.
Jednak jestem daleki od stwierdzenia, że nie da się bez niego obejść, bo w wielu sytuacjach pomiar światła padającego w zupełności wystarczy. Od samego pomiaru punktowego kontrast sceny się nie zmieni, więc raz będą negatywy do odbijania na 1 raz na 5 (tak jak pisałeś wcześniej). Tymbardziej, kiedy masz rolkę 120 z różnymi motywami, to trzeba iść na jakieś kompromisy.