Pentacon Six - opinie

[oKuba]

aka, Tez sie usmialem

ale także można je zepsuć niewłaściwą obsługą - jak wszystko.

„Strzelanie“ dzwignia naciagu i w rezultacie nakladajace sie na siebie klatki, to nie niewlasciwa obsluga a ewidentna wada konstrukcyjna tego aparatu

[PPaweł]

Ale też jest to wada, którą bardzo łatwo zneutralizować. W końcu nie ma obowiązku strzelania tą dźwignią. Ja, nie negując pewnej siermiężności sprzętu z KDL-i, zauważyłbym też, że Praktic, Zenitów i nawet Sixów w Polsce były dziesiątki, albo i setki tysięcy, a Bronic, Yashic i innych Mamiyi jednostkowe egzemplarze. I to się nie zdążyło znacząco zmienić, bo najpierw wszystko zalały idiotenapparaty, a potem były już cyfrówki. Więc historii o rozsypujących się aparatach KMZ i Pentacona mamy mnóstwo, a o awariach japończyków siłą rzeczy praktycznie wcale.

[aka]

Sixów w Polsce były dziesiątki, albo i setki tysięcy

Tak, tak, zważywszy, że w czasach środkowego Gierka kosztował 24 tysiące złotych. Wyprodukowano tych aparatów 235227.

[PPaweł]

Kolego, takie sztuczki z cięciem wypowiedzi i odpowiadaniem na wybrany kawałek ze środka zdania, żeby się dop*erdolić do rozmówcy, to ja znam od ćwierć wieku. "Praktik, Zenitów i nawet Sixów" były dziesiątki tysięcy. Bez rozdrabniania się, ile których dokładnie, bo nie o to przecież chodzi, tylko o to, że w porównaniu z japońszczyzną było produkcji RWPG-owskiej w Polsce przynajmniej ze dwa rzędy wielkości więcej.

[J.A.]

Spokojnie, ludkowie moi. Ja nie chcę nikogo przekonywać, że sprzęt z KDL-ów był lepszy. Bo nie był. I nie ma co nawet poddawać w wątpliwość, że był gorszy. Chcę tylko zauważyć, że KAŻDY sprzęt jest w stanie się zepsuć.

To nie podlega dyskusji, bo chyba nikt nie twierdzi inaczej.
Moje bosz było do tych dziwnych tips & tricks by sprzęt się nie psuł, a to "nie puszczamy dźwigni szybkiego naciągu w Psixie, tylko przytrzymując kciukiem powoli pozwalamy jej zaparkować", a to "naciągami migawkę w Kievie 88 jednym płynnym ruchem".

[PPaweł]

tych dziwnych tips & tricks by sprzęt się nie psuł

To nie są "dziwne tips & tricks", tylko całkiem zwyczajne zasady obsługi urządzenia. Są mniej więcej tak samo dziwne, jak zasada, że nie zmienia się biegów bez sprzęgła, bo się skrzynia rozsypie. Natomiast, oczywiście, trzymając się tego porównania, to ludzkość już doszła do koncepcji, że mamy w skrzyni synchronizatory, które zwalniają człowieka od konieczności pitolenia się z międzygazem. I analogicznie, część ludzkości doszła też wtedy do tego, że mechanizm naciągu trzeba zrobić tak, żeby go sobie można było przesuwać w dowolny sposób, a nie śpiewając pod nosem "kiedy ranne wstają zorze", żeby mieć właściwe tempo ruchu.

[aka]

część ludzkości doszła też wtedy do tego, że mechanizm naciągu trzeba zrobić tak, żeby go sobie można było przesuwać w dowolny sposób

I o tym jest, w znaczącej części, ten wątek. Konstruktorzy i producent P-siksa nigdy do tego nie doszedł, a miał czas od roku 1957 do 1990, sporo.

[kal800]

Kwestia naciągu jest wadą konstrukcyjną pod każdym względem. Gdyby projektanci mechanizmu byli świadomi tego, że nie można strzelać dźwignią i świadomie dopuścili taki mechanizm do eksploatacji, wówczas po pierwsze umieściliby wyraźne zalecenie w instrukcji obsługi aparatu - przejrzałem takową i ani słowa o tym nie było, o tym, że film trzeba zakładać tak, żeby nie było luzów - owszem, ale ani słowa o dźwigni naciągu. Po drugie, pojawiłby się stosowny napis na tyle aparatu, albo jakiś symbol. Po trzecie, nie byłoby sprężyny, która samoczynnie cofa dźwignie na miejsce. To jest taki sam przypadek jak zrywające się cięgno rozrusznika w maluchach - woziło się kija albo szczotkę na kiju, którą można było uruchomić rozrusznik ;)

[J.A.]

kal800, tak dokładnie, to właśnie miałem napisać w odpowiedzi na

To nie są "dziwne tips & tricks", tylko całkiem zwyczajne zasady obsługi urządzenia.

[kal800]

a miał czas od roku 1957 do 1990, sporo

To jest dla mnie niepojęte szczerze mówiąc. Zdaję sobie w pełni sprawę, że ogólnej jakości wyrobów CCCP czy GDR nie dałoby się poprawić bez systemowych zmian całego systemu, co było absolutnie niewykonalne. Natomiast jeżeli podczas masowej eksploatacji wychodzi feler, który jest spowodowany specyficznym przypadkiem użycia - zatem błąd jest w pełni wyizolowany, wówczas można naprawdę niewielkim kosztem problem wyeliminować w kolejnych seriach produkcyjnych, chyba, że sam projekt mechanizmu miał fundamentalny problem i bez jego gruntowej przebudowy skorygować się tego nie dało.

[oKuba]

To jest dla mnie niepojęte szczerze mówiąc.

Liczyla sie sztuka a towar nie zalegal na polkach lecz byl deficytowy. Wiec po co cos zmieniac, skoro wtajemniczeni wiedzieli jak sobie z tym poradzic? Teraz niepojete, wtedy nagminne

[PPaweł]

Teraz niepojete, wtedy nagminne

Ależ teraz jest to jak najbardziej pojęte. Przecież to jest jedna z podstawowych zależności kapitalizmu: jak się dobrze sprzedaje, to nie inwestujemy w usprawnienia, bo kejpiaje spadną. I w ogóle nie inwestujemy w produkt, jeżeli koszt usprawnienia byłby większy, niż koszt ponoszenia konsekwencji awarii. Vide słynny przypadek ludzi ginących w spalonych Fordach, bo taniej było zapłacić parę odszkodowań, niż przeprowadzić ogólnoamerykańską akcję wymiany bodajże zbiorników paliwa na bezpieczniejsze.

[kal800]

I w ogóle nie inwestujemy w produkt, jeżeli koszt usprawnienia byłby większy, niż koszt ponoszenia konsekwencji awarii.

Chyba to było właśnie przyczyną - w tym samym okresie wyszło 30 różnych modeli Praktik, a tylko 5 Pentaconów (razem z Praktisixami). Taka różnica, że Praktica była masowym produktem, a Pentacon profesjonalnym - nie było ryzyka, że nagle serwis zostanie zalany tysiącami egzemplarzy do naprawy albo wymiany.

[oKuba]

Ależ teraz jest to jak najbardziej pojęte.

Niepojete w tym znaczeniu, ze ciezko jest sobie obecnie wyobrazic produkt bubel produkowany przez kilka dekad kupowany przez odbiorcow jak ciepla bulka

[kal800]

Ależ teraz jest to jak najbardziej pojęte.

Niepojete w tym znaczeniu, ze ciezko jest sobie obecnie wyobrazic produkt bubel produkowany przez kilka dekad kupowany przez odbiorcow jak ciepla bulka

A mieli wybór?