Papiery muliti
Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski
ok koledzy, papier doszedł i popracowałem na nim. Obróbka przy filtrze oliwkowym BC-01 takim jak do coloru. Ogólnie rzecz biorąc świetna sprawa bo bardzo wygodne jest używanie filtrów w celu ustawiania kontrastu, ustawiałem ostrość używając arkuszu papieru który paskowałem, a potem z właściwym papierem używając "lizaka" Powiem wam panowie że chyba dla odbitek formatu 10X15 nie ma znacznej różnicy, może wy używacie większych formatów i dla tego widzicie różnicę, postaram się wrzucić jakieś skany odbitek
Czemu nie?
Chyba by mi się nie chciało z takimi rozmiarami bawić.
Nie schodzę poniżej 20x30 bo więcej z tym pitolenia niż końcowego efektu, tzn żeby było jasne, wielki szacun, że Ci się chce robić tak małe powiększenia, ale nie wiem, możne z racji tego, że nie robię małym obrazkiem i 10x15 to w zasadzie stykówki a nie powiększenia, ale 10x15 nie ma dla mnie efektu wow, więc robienie tak małych powiększeń nie jest dla mnie frajdą.
Chyba by mi się nie chciało z takimi rozmiarami bawić.
Nie schodzę poniżej 20x30 bo więcej z tym pitolenia niż końcowego efektu, tzn żeby było jasne, wielki szacun, że Ci się chce robić tak małe powiększenia, ale nie wiem, możne z racji tego, że nie robię małym obrazkiem i 10x15 to w zasadzie stykówki a nie powiększenia, ale 10x15 nie ma dla mnie efektu wow, więc robienie tak małych powiększeń nie jest dla mnie frajdą.
- technik219
- -#
- Posty: 3353
- Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
- Lokalizacja: ze wsi
A gdzie jest powiedziane/napisane, w jakiej fotograficznej biblii, że nie można się pobawić z formatem 10x15 tak samo jak z większym? Nie dalej jak przedwczoraj pieściłem takie 10x15 i sprawiło mi to tyle samo frajdy co większy format.
- o wiele niższe koszty jednostkowe za powiększenie, wliczając w to próbki i egzemplarze nieudane. Przy formacie 20x30 (trzymając się przykładu kolegi wyżej) "zmarnowanie" 5 arkuszy barytu to, przynajmniej dla mnie, czarna rozpacz ocieniająca zadowolenie z końcowego efektu. Poświęcenie 5, a nawet 10 arkusików 10x15 nie kładzie się żadnym cieniem na końcowym zadowoleniu.
- formaty większe robię wyłącznie w celach ekspozycyjnych. Przyjęło się, że na wystawę nie ma co wyskakiwać z mniejszym niż 30x40 formatem. Też tak myślałem, dopóki sam nie byłem na wystawie, na której autorka zaprezentowała oprócz 18x24 również 10x15, a nawet stykówki z 6x9 i 6x6. Ze zdumieniem stwierdziłem, że nikt się niczemu nie dziwił, nikt nie drwił i nie poddawał w wątpliwość jej poziomu artystycznego. Skonstatowałem jednocześnie, że co najmniej połowa efektu końcowego zależy od "sposobu podania" zdjęcia: jeśli wykonane równie starannie jak duże i ładnie, ze smakiem oprawione, to nic nie zgrzyta.
- idąc za ciosem sam zrobiłem taką prapremierę mojego nowego tematu w formacie 13x13 odpowiednio oprawioną i... nic się nie stało. Padło tylko jedno jedyne pytanie dlaczego taki format, i wydaje mi się, że moja odpowiedź (inna niż tu ) została przyjęta ze zrozumieniem.
- dobre zdjęcie pozostanie dobrym bez względu na format, w jakim zostało skopiowane. Domniemywam raczej, że te nie tak dobre zdjęcia "zyskują" na jakości poprzez znaczne powiększenia. Działają wtedy na widza swoimi rozmiarami przytłaczając go i przymuszając w ten sposób do podniesienia oceny. Oczywiście nie na każde wielkie powiększenie należy patrzeć z podejrzeniem, ale jednak format ma tu znaczenie.
- panuje przekonanie, że małe formaty są domeną amatorów, a im większy artysta i profesjonał, tym powiększenia większe. Znajduję w tym pewną analogię do upierzenia ptaków. Jak wiadomo samce są niejednokrotnie upierzone niezwykle barwnie, a przepychem. Samiec daje w ten sposób samicy do zrozumienia coś w tym sensie: patrz maleńka, jakie mam piękne pióra. To niebezpiecznie jest mieć takie pióra i wyróżniać się w tłumie. A ja mogę sobie na to pozwolić, bo jestem debeściak i nie dałem się złapać byle jastrzębiowi. Jestem szybki, jestem silny, jestem piękny. Mam najlepsze geny.
Ale jedna istotna uwaga: te małe formaty mają byś wymuskane, wypieszczone, oprawione na tip-top. To mają być takie małe perełki
- o wiele niższe koszty jednostkowe za powiększenie, wliczając w to próbki i egzemplarze nieudane. Przy formacie 20x30 (trzymając się przykładu kolegi wyżej) "zmarnowanie" 5 arkuszy barytu to, przynajmniej dla mnie, czarna rozpacz ocieniająca zadowolenie z końcowego efektu. Poświęcenie 5, a nawet 10 arkusików 10x15 nie kładzie się żadnym cieniem na końcowym zadowoleniu.
- formaty większe robię wyłącznie w celach ekspozycyjnych. Przyjęło się, że na wystawę nie ma co wyskakiwać z mniejszym niż 30x40 formatem. Też tak myślałem, dopóki sam nie byłem na wystawie, na której autorka zaprezentowała oprócz 18x24 również 10x15, a nawet stykówki z 6x9 i 6x6. Ze zdumieniem stwierdziłem, że nikt się niczemu nie dziwił, nikt nie drwił i nie poddawał w wątpliwość jej poziomu artystycznego. Skonstatowałem jednocześnie, że co najmniej połowa efektu końcowego zależy od "sposobu podania" zdjęcia: jeśli wykonane równie starannie jak duże i ładnie, ze smakiem oprawione, to nic nie zgrzyta.
- idąc za ciosem sam zrobiłem taką prapremierę mojego nowego tematu w formacie 13x13 odpowiednio oprawioną i... nic się nie stało. Padło tylko jedno jedyne pytanie dlaczego taki format, i wydaje mi się, że moja odpowiedź (inna niż tu ) została przyjęta ze zrozumieniem.
- dobre zdjęcie pozostanie dobrym bez względu na format, w jakim zostało skopiowane. Domniemywam raczej, że te nie tak dobre zdjęcia "zyskują" na jakości poprzez znaczne powiększenia. Działają wtedy na widza swoimi rozmiarami przytłaczając go i przymuszając w ten sposób do podniesienia oceny. Oczywiście nie na każde wielkie powiększenie należy patrzeć z podejrzeniem, ale jednak format ma tu znaczenie.
- panuje przekonanie, że małe formaty są domeną amatorów, a im większy artysta i profesjonał, tym powiększenia większe. Znajduję w tym pewną analogię do upierzenia ptaków. Jak wiadomo samce są niejednokrotnie upierzone niezwykle barwnie, a przepychem. Samiec daje w ten sposób samicy do zrozumienia coś w tym sensie: patrz maleńka, jakie mam piękne pióra. To niebezpiecznie jest mieć takie pióra i wyróżniać się w tłumie. A ja mogę sobie na to pozwolić, bo jestem debeściak i nie dałem się złapać byle jastrzębiowi. Jestem szybki, jestem silny, jestem piękny. Mam najlepsze geny.
Ale jedna istotna uwaga: te małe formaty mają byś wymuskane, wypieszczone, oprawione na tip-top. To mają być takie małe perełki
Lux mea lex
Wyobraź sobie, że nie koniecznie. Poza tym robienie zdjęć dużych dla wow, to trochę tak jakby tylko rozmiar się liczył.taharii pisze:Oczywiście możesz tak uważać, ale jeśli coś wygląda wow w 10x15 to pomyśl jak będzie wyglądało 50x60...
[ Dodano: Wto 06 Maj, 2014 ]
To akurat wcale nie taki pewnik. Moim zdaniem wspomniana autorka zaprezentowała tak małe zdjęcia bo jak były duże, to straciły to coś.technik219 pisze:- dobre zdjęcie pozostanie dobrym bez względu na format,
Ciągnąc temat, w malarstwie też powstawały dzieła gigantyczne w rozmiarze i miniaturowe. Wszystko ma swój cel. Rozmiar jest jednym ze środków wyrazu.
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
Ok, Tobie tak, przecież nie mówiłem, że to prawda objawiona i tak ma być. To tylko moje zdanie, moje własne, osobiste i nie przenaszalne na inne ludzkie byty...technik219 pisze:A gdzie jest powiedziane/napisane, w jakiej fotograficznej biblii, że nie można się pobawić z formatem 10x15 tak samo jak z większym? Nie dalej jak przedwczoraj pieściłem takie 10x15 i sprawiło mi to tyle samo frajdy co większy format.
Ok, ale jeśli sprawę sprowadzamy do kosztów, to jeszcze tańsze jest robienie czterech powiększeń na 10x15 w końcu, można przeciąć na cztery części i będzie efektywniej.technik219 pisze:o wiele niższe koszty jednostkowe za powiększenie, wliczając w to próbki i egzemplarze nieudane. Przy formacie 20x30 (trzymając się przykładu kolegi wyżej) "zmarnowanie" 5 arkuszy barytu to, przynajmniej dla mnie, czarna rozpacz ocieniająca zadowolenie z końcowego efektu. Poświęcenie 5, a nawet 10 arkusików 10x15 nie kładzie się żadnym cieniem na końcowym zadowoleniu.
A czemu się miał dziwić a tym bardziej poddawać coś w wątpliwość. Każdy robi jak lubi - albo odnosząc się do poprzedniego punktu - jak go stać...technik219 pisze:Ze zdumieniem stwierdziłem, że nikt się niczemu nie dziwił, nikt nie drwił i nie poddawał w wątpliwość jej poziomu artystycznego.
Absolutnie nie podzielam takiego przekonania. Owszem chciałbym zobaczyć na żywo prace Dennisa Manarchy’ego ale z racji zainteresowania technikaliami raczej niż poczucia przytłoczenia jego wielkością. Wręcz bym powiedział, że to zrobienie pięknej 'miniaturki' jest dla mnie dowodem większego kunsztu i 'artyzmu' niż popełnienie dzieła 'standardowych rozmiarów'...technik219 pisze:panuje przekonanie, że małe formaty są domeną amatorów, a im większy artysta i profesjonał, tym powiększenia większe.
Jak ktoś Ci mówił inaczej, to kłamał ;)J.A. pisze:Wyobraź sobie, że nie koniecznie. Poza tym robienie zdjęć dużych dla wow, to trochę tak jakby tylko rozmiar się liczył.
- technik219
- -#
- Posty: 3353
- Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
- Lokalizacja: ze wsi
Ja wiem, że was nie przekonam, nawet nie w głowie mi to. Róbcie jak chcecie. Chcecie giga formaty, to je róbcie. Bo nie w formacie tkwi istota rzeczy. Co mi to może przeszkadzać?
Wyraziłem tylko swoje zdanie na ten temat, a wy możecie się z tym zgodzić lub nie.
Jeśli nasza dyskusja ma się sprowadzać do docinek, to zwracam i dziękuję za udział.
Wyraziłem tylko swoje zdanie na ten temat, a wy możecie się z tym zgodzić lub nie.
Co do ostatniego stwierdzenia, to uważam, że w dzisiejszych czasach stwierdzenie, że kogoś na coś tam nie stać, nie jest absolutnie żadnym powodem do wstydu i ujmy. Co innego się liczy. A robienie czegoś tylko dlatego, że "mnie na to stać" to snobizm, albo dosadniej rzecz ujmując "snopizm" (nie od "snoba" a od "snopka").Każdy robi jak lubi i jak go stać.
Jeśli nasza dyskusja ma się sprowadzać do docinek, to zwracam i dziękuję za udział.
Lux mea lex
Źle zrozumiałeś i to o kasie (bo Ty pisałeś o tym czy boli czy nie zrobienie kilku arkuszy prób) i to o przekonywaniu.technik219 pisze:Jeśli nasza dyskusja ma się sprowadzać do docinek, to zwracam i dziękuję za udział.
Ja rozumiem i zgadzam się, że małe powiększenie może być tak samo fajne jak duże, po prostu MNIE się podoba praca z dużymi formatami, i oczywiście, że w kwestii 'podobania się' mnie nie przekonasz, bo to nie jest pole do debaty - sprawdziłem, duże, małe, średnie i niewymiarowe i najbardziej spodobały mi się duże - tyle na ten temat.
Zresztą co do snopizmu to tu też sprawa nie jest tak oczywista, bo stare 15 letnie papiery w dużym można przy odrobinie szczęścia wyrwać za cenę najmarniejszego dostępnego plastikowego badziewia. Z czego zresztą często robię użytek.