Panowie... Moje zdanie: fotografia, którą zwykliśmy nazywać "artystyczną" jest zimnym trupem. Nie da rady go reanimować powrót do starych technik, bo to jak zjadanie własnego ogona. Musimy przyjąć do wiadomości i pogodzić się z tym, że wszystko już było. Więc co? Zawiesić aparaty na kołkach i zająć się grzybiarstwem? Już w 1962 roku Alfred Ligocki bezspornie wykazał, że fotografia artystyczna jest manowcem. Należy odpowiedzieć sobie na jedno, podstawowe pytanie: po co, dla jakich celów została wynaleziona fotografia? I wrócić na tę właściwą drogę. Dokument - dalej moje zdanie - jest tym co nadaje wartość fotografii. Mody, trendy w sztuce zmieniają się, odchodzą w zapomnienie i po latach nie wzbudzają już żadnego zainteresowania ani tym bardziej wzruszenia (bo to "wzruszenie", przeżycie, antyczne
delirio jest warunkiem
sine qua non dzieła sztuki), a zainteresowanie wzbudza jedynie warstwa informacyjna zdjęcia. Tylko informacja. Tylko dokument. Tylko prawda. Będąc fotoreporterami, dokumentalistami nie musimy niczego udawać, stylizować, niczego wtłaczać w kanony złotych podziałów, linii prowadzących wzrok, zaprzątać sobie głów czy taka forma przedstawienia jest zgodna z zasadami takiej czy innej estetyki.
Popatrzcie na zdjęcia Igora Muchina w jego albumie "Born in the USSR" (ostatnio Muchin wydaje mi się cieniem samego siebie). Popatrzcie na to
https://cameralabs.org/11939-negorod-v- ... ra-kustova.
Bez zadęcia, bez pretensjonalności. A ile wzruszeń... To jest jedynie słuszna i właściwa droga fotografii, po której można z nią iść na koniec świata i z powrotem.