Muzyka

Czyli Korex po godzinach w ciemni ;)

Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski

Awatar użytkownika
technik219
-#
Posty: 3353
Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
Lokalizacja: ze wsi

Muzyka

Post autor: technik219 »

J.A. pisze: 20 sty 2019, 17:36 Przestań czytać Marksa.
Wypisujesz takie rzeczy bo Ty właśnie zamiast Marksa czytasz (chyba) Russella ;-) piewcę burżuazyjnego pojmowania świata.
Lux mea lex
Awatar użytkownika
4Rider
-#
Posty: 5997
Rejestracja: 19 kwie 2018, 12:34
Lokalizacja: Warmia
Kontakt:

Muzyka

Post autor: 4Rider »

Koledzy to wątek muzyczny nie polityczny, ni ekonomiczny... ;-)

Na wieczór dobry będzie Tindersticks:

https://www.youtube.com/watch?v=Nh7QuDW ... gQ&index=1
... porque las tribus condenadas a cien años de soledad ya no tienen una segunda oportunidad en la tierra.
galería -> https://www.flickr.com/photos/4rider <- fsociety -> yelp 2000 -> ∞ homo homini lupus est 🐺
Awatar użytkownika
jac123
-#
Posty: 1711
Rejestracja: 11 maja 2008, 20:53
Lokalizacja: Polska

Muzyka

Post autor: jac123 »

technik219 pisze: 19 sty 2019, 14:43 Ależ oczywiście, że "wybicie szyby" przynosi korzyść! Kto korzysta?

1. Facet, który kopie piasek dla huty szkła i drugi co wozi go do huty.
2. Huta szkła i wszyscy ludzie w niej zatrudnieni bo mogą produkować.
3. Facet, który wiezie szybę do szklarza.
4. Szklarz, który wstawia szybę.
5. Producent kitu do okien.
6. Urząd skarbowy (budżet państwa) bo od wszystkiego powyższego pobiera podatki.

Kto traci?

1. Ten, któremu wybito szybę. Bo musi za nią zapłacić.
Ww przykład to klasyczny błąd, zwany w ekonomii ni mniej ni więcej tylko właśnie "błędem wybitej szyby".
Po pierwsze zakładasz , że ten któremu zbito szybę ma pieniądze na jej wymianę. Otóż może nie mieć tych pieniędzy (może ma tylko na jedzenie?). Zatem szyby nie wstawi. Była szyba, nie ma szyby. Stracił Kowalski , ale straciło też całe społeczeństwo w którym żyje.
Załóżmy jednak , że ma pieniądze na szybę i ją wymieni. Owszem zyskał szklarz ( i inni) , stracił Kowalski , ale stracił też producent garniturów , bowiem przed zbiciem szyby Kowalski chciał uszyć sobie garnitur. Teraz nie uszyje , bo szyba ważniejsza. Zatem w skali gospodarki jedna firma zyskała , druga straciła, no i Kowalski stracił. Teraz będzie musiał przepracować kolejne miesiące zanim zarobi na nowy garnitur, a nowa szyba jest tylko odtworzeniem tej szyby która była. Gospodarka w skali makro straciła zatem nowy garnitur.

Podobnie jest z wojną. Co z tego , że tylko niektóre firmy zyskują? Owszem niektóre zyskują , ale niektóre tracą. W czasie wojny często dochodzi do zburzenia domów. Po wojnie cieszą się więc firmy budowlane , bo Kowalscy będą budować domy. Splajtują jednak producenci garniturów , bo to nie jest asortyment pierwszej potrzeby, a domy trzeba odbudować. Wojna zmienia więc strukturę produkcji w skali kraju. Produkcja nastawiona jest na zaspokojenie pierwszych potrzeb mieszkańców, inne gałęzie gospodarki upadają. Cierpi nauka, rozwój technologiczny itd.
Drugi błąd jaki popełniasz to mieszanie potrzeby z popytem. Efektywny ekonomiczny popyt wymaga nie tylko określenia potrzeby, ale odpowiedniej siły nabywczej. Czy myślisz , że po wojnie ludzie dysponują odpowiednią siłą nabywczą, aby w krótkim czasie zaspokoić swoje potrzeby? Ano nie , gdyż wojna drenuje kieszenie społeczeństwa , panuje bezrobocie itp. Zanim więc się odpowiednio wzbogacą i odbudują domy (nie mówiąc o reszcie potrzeb) miną lata.
Awatar użytkownika
technik219
-#
Posty: 3353
Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
Lokalizacja: ze wsi

Muzyka

Post autor: technik219 »

jac123 pisze: 20 sty 2019, 21:48 Czy myślisz , że po wojnie ludzie dysponują odpowiednią siłą nabywczą, aby w krótkim czasie zaspokoić swoje potrzeby? Ano nie , gdyż wojna drenuje kieszenie społeczeństwa , panuje bezrobocie itp. Zanim więc się odpowiednio wzbogacą i odbudują domy (nie mówiąc o reszcie potrzeb) miną lata.
dostrzegam kilka luk w takim rozumowaniu.
Po pierwsze: po wojnie bezrobocie drastycznie się zmniejsza. Z dwu powodów: część potencjalnych bezrobotnych ginie, po drugie trzeba więcej rąk do pracy przy odbudowie. Po drugie: popatrz czym były Stany Zjednoczone zanim przystąpiły do obu wojen? Prowincją targaną recesjami, kryzysami, bezrobociem. Przystąpienie do wojen postawiło je na nogi i popchnęło technologicznie i cywilizacyjnie do przodu. Mój stryj (kowal) wyjechał do Ameryki jeszcze przed I wojną. Ledwie wiązał koniec z końcem, nie było pracy. Gdy Stany przystąpiły do wojny naganiacze z zakładów metalowych sami do niego przyjechali z propozycją pracy. To samo było 20 lat później.Zaraz powiesz, że to przykład chybiony ponieważ żadna z tych wojen nie toczyła się na amerykańskiej ziemi. Zgoda. To weź przykład ZSRR. To wojna spowodowała gwałtowny rozwój przemysłu, to dzięki wojnie polecieli w kosmos (Amerykanie również, Czy polecieliby gdyby nie technika wojenna?). Stracili duży odsetek populacji, znaczna część terytorium była w gruzach, a jednak odrobiono straty z wielką nawiązką. Ja nie twierdzę, że na wojnie każdy się bogaci. Żeby jeden się wzbogacił dziesięciu musi zbiednieć. Ale w ostatecznym rozrachunku to wojna jest siłą napędową naszej cywilizacji. Gdyby nie wojny to możliwe, że dalej ludzkość siedziałaby w jaskiniach i "popierdywała z zimna" (to parafraza cytatu z "Konopielki" Redlińskiego ;-) ). Wszyscy mówiący o tym, że wojna dla społeczeństwa to najwyższe zło, macie rację. Ludzie tracą poczucie bezpieczeństwa, tracą życie, majątki itd. Jednak "wojna to kontynuacja polityki innymi środkami" - to Clausevitz. A w polityce dobro jednostek liczy się najmniej.
Po trzecie: to wątek o muzyce ;-)
Lux mea lex
Awatar użytkownika
jac123
-#
Posty: 1711
Rejestracja: 11 maja 2008, 20:53
Lokalizacja: Polska

Muzyka

Post autor: jac123 »

Kolejny klasyczny błąd tzw. dobrodziejów zniszczenia, o którym więcej jutro napiszę (tzn. napisałem już raz, ale trochę to trwało i mnie wylogowało i szlag to trafił).
Co do bezrobocia to oczywiście mam na myśli bezrobocie strukturalne , czyli naukowiec zamiast prac naukowych prowadzi prace budowlane, bo uczelni nie ma i trzeba ją odbudować. Marnuje się więc jego talent, choć liczbowo bezrobocia i owszem nie ma.
skpt
-#
Posty: 657
Rejestracja: 17 kwie 2018, 10:17
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Kontakt:

Muzyka

Post autor: skpt »

4Rider pisze: 20 sty 2019, 18:13 ale pisarzom S-F - o zgrozo! - dawno już brakło wyobraźni
To na ogół prawda. Bardzo ciężko znaleźć współcześnie pisane książki SF, które choćby śladowo zaciekawią. Nawet się ich nie chce do ręki brać, bo rozczarowanie za rozczarowaniem. Z takich, które w ostatnich czasach przynajmniej mnie zaciekawiły, to "Problem trzech ciał" i kontynuacja. Jak dla mnie nijak tej książce do mistrzów gatunku, ale zawiera trochę ciekawych przemyśleń, a sama lektura też jest przyjemna, zupełnie niezachodnim (jak dla mnie) sposobem formułowania myśli i prowadzeniem akcji. Nie zdradzając żadnych szczegółów napiszę tylko, że książka w dość ciekawy sposób porusza właśnie problem emisji sygnałów ziemskich w kosmos i konsekwencji tychże.
Imperitus pisze: 20 sty 2019, 18:06 A w kwestii science-fiction to jak dla mnie Lem rządzi niepodzielnie.
Lem jest świetny, ale to tylko fragment bogatej w fantastyczne pozycje niszy ;-)
Awatar użytkownika
Imperitus
-#
Posty: 2088
Rejestracja: 01 sie 2018, 23:11
Lokalizacja: Toruń

Muzyka

Post autor: Imperitus »

skpt pisze: 21 sty 2019, 16:01 Lem jest świetny, ale to tylko fragment bogatej w fantastyczne pozycje niszy ;-)
Oczywiście, w tematykę przynajmniej częściowego science fiction świetnie wpisuje się twórczość Andrzeja Pilipiuka- uwielbiam go. Seria Długa Ziemia Terry'ego Pratchetta i Stevena Baxtera też jest genialna i bardzo oryginalna moim zdaniem- gorąco polecam. Seria Autostopem przez galaktykę czyli trylogia w pięciu częściach też bardzo mi się podobała.
"Ludzie, którzy nie potrzebują innych ludzi, potrzebują innych ludzi, by im okazywać, że są ludźmi, którzy nie potrzebują innych ludzi."
Terry Pratchett – Maskarada
skpt
-#
Posty: 657
Rejestracja: 17 kwie 2018, 10:17
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Kontakt:

Muzyka

Post autor: skpt »

Dzięki za polecenia. Pratchetta chyba wszystko przeczytałem, Pilipiuka również. Jakkolwiek sympatyczne, to są jednak książki "zabawki", do których nie mam potrzeby ani ochoty wracać. Hitchiker's Guide To The Galaxy podobnie. Ta chęć/niechęć ponownego czytania to taki mój mały prywatny miernik. Dobre SF czytałem po kilka, niektóre nawet kilkanaście razy, za każdym razem mając nieodmiennie kolejną frajdę i dostrzegając kolejne piętra lub wyławiając smaczki, na które nie zwróciłem w poprzednim czytaniu uwagi. Ze swojej strony polecam jako katalog lekturę historii nagród SF, np. Hugo. Szczególnie te wczesne pozycje. Szczególnie czytane w oryginalnych angielskich wydaniach, to jest skarbnica dobrej klasyki.
Awatar użytkownika
jac123
-#
Posty: 1711
Rejestracja: 11 maja 2008, 20:53
Lokalizacja: Polska

Muzyka

Post autor: jac123 »

Co prawda to prawda. Swego czasu będąc młodzieńcem przeczytałem chyba wszystko SF co było w bibliotece. Ale to były lata 70-80 te, więc w sumie nie było tego aż tak dużo.
Mogę polecić pisarzy rosyjskich, jakieś tłumaczenia ukazały się w Polsce, ale jak ktoś zna język to dotrze do innych tytułów.
Awatar użytkownika
Imperitus
-#
Posty: 2088
Rejestracja: 01 sie 2018, 23:11
Lokalizacja: Toruń

Muzyka

Post autor: Imperitus »

skpt,
A dla mnie Pratchett jest zdecydowanie ulubionym autorem- poznałem go kilka lat temu i teraz usiłuję zebrać cały Świat Dysku, lekkie prowadzenie wielu wątków na raz, nie zawsze oczywiste nawiązania do wielkiej literatury, genialnie napisane postaci, cudowny groteskowy humor i zero nudzenia- jak dla mnie nie ma sobie równych :-D . Oczywiście to kwestia gustu :-P
"Ludzie, którzy nie potrzebują innych ludzi, potrzebują innych ludzi, by im okazywać, że są ludźmi, którzy nie potrzebują innych ludzi."
Terry Pratchett – Maskarada
skpt
-#
Posty: 657
Rejestracja: 17 kwie 2018, 10:17
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Kontakt:

Muzyka

Post autor: skpt »

Imperitus, Wiesz, pod choinką w tym roku znalazłem koszulkę z nadrukiem "DZIAD CIEMNIOWY". W sprawie tych gustów, to muszę Cię ze swojej "średniodziadowskiej" perspektywy zmartwić, że łobuzy jedne złośliwie ewoluują :-D
Awatar użytkownika
mrek
-#
Posty: 2337
Rejestracja: 07 mar 2007, 03:17
Lokalizacja: Kraków

Muzyka

Post autor: mrek »

jac123 pisze: 21 sty 2019, 18:53 Co prawda to prawda. Swego czasu będąc młodzieńcem przeczytałem chyba wszystko SF co było w bibliotece. Ale to były lata 70-80 te, więc w sumie nie było tego aż tak dużo.
Mogę polecić pisarzy rosyjskich, jakieś tłumaczenia ukazały się w Polsce, ale jak ktoś zna język to dotrze do innych tytułów.
No i to co wtedy drukowali zawsze było dobre. Dziwne, nie było złych polskich autorów? Mam chyba wszystko z tamtych czasów na półce.
Szkoda, że nikt nie sfilmował Cieplarni, Aldisa. Dzień Tryfidów doczekał się paru lepszych i gorszych prób. Nawet wczoraj oglądałem coś na tej kanwie zrobione w serii Black Mirror
No ale miało być o muzyce.
Kto na czym gra? :-)
od 24x36 po 18x24 + szkiełko i oko
Awatar użytkownika
4Rider
-#
Posty: 5997
Rejestracja: 19 kwie 2018, 12:34
Lokalizacja: Warmia
Kontakt:

Muzyka

Post autor: 4Rider »

mrek pisze: 21 sty 2019, 20:30 Kto na czym gra? :-)
Tom Waits, gra na różnych dziwnych rzeczach, no i cudnie śpiewa, lubię go już ponad ćwierć wieku:

https://www.youtube.com/watch?v=x9DejWM ... io=1&t=156
... porque las tribus condenadas a cien años de soledad ya no tienen una segunda oportunidad en la tierra.
galería -> https://www.flickr.com/photos/4rider <- fsociety -> yelp 2000 -> ∞ homo homini lupus est 🐺
skpt
-#
Posty: 657
Rejestracja: 17 kwie 2018, 10:17
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Kontakt:

Muzyka

Post autor: skpt »

4Rider pisze: 21 sty 2019, 20:52 Tom Waits, gra na różnych dziwnych rzeczach, no i cudnie śpiewa
Lubię Rain Dogs :)
Awatar użytkownika
J.A.
-#
Posty: 10034
Rejestracja: 11 maja 2011, 14:02
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Muzyka

Post autor: J.A. »

mrek pisze: 21 sty 2019, 20:30Kto na czym gra?
Ja najczęściej na nerwach.
M7 + 4,5/50 + 4/80 + 4,5/150
"Mędrzec uczy się nawet od głupca, głupiec nie uczy się wcale"
ODPOWIEDZ