No dobrze, popatrzyłem w dostępne rozmiary akumulatorków litowo-jonowych.
https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_battery_sizes
Przypomnę, że koszyk na baterie ma wymiary 14x14x21 (głębokość) mm. I to ta głębokość jest ograniczeniem, ponieważ standardowe najbliższe ogniwo, to rozmiar 14250 o średnicy 14 mm i głębokości 25mm (już o tym pisałem). Trochę szkoda, bo w tej pojemności można już upakować nieco więcej energii (co oznacza rzadkie ładowanie). Wymiar, jaki nam się zmieści to 10180 (średnica 10mm, głębokość 18mm). Takie ogniwo ma pojemność nominalną 70-90 mAh. W praktyce oznacza to mniej więcej 10-12 godzin ciągłej pracy światłomierza przy założeniu, że jego pobór prądu to 70mA. Myślę, że jego średni pobór jest mniejszy, ale należałoby to zmierzyć (to mogę zrobić). To ogniwo nie ma modułu zabezpieczającego przed zbyt głębokim rozładowaniem i zbyt wysoki naładowaniem. Takie zabezpieczenie jest konieczne, ogniwa litowo-jonowe ładujemy maksymalnie do 4.2V, ich nominalne napięcie pracy to 3.6-3.7V, a rozładowane mają zapewne ok. 3-3.2V (w tej chwili nie pamiętam, jest to dostępne w dokumentacji). Oznacza to, że bezpośrednio po naładowaniu mają one nieco ponad 4V, można więc w szereg włączyć diodę Schottky, która "zbije" napięcie o ok. 0.2-0.3V, chociaż szczerze mówiąc nie wiem, czy to jest konieczne.
Tu jeden z takich akumulatorków:
https://lampkinarower.pl/akumulatory-10 ... carmy.html
Układ zabezpieczający trzeba zamontować w tejże komorze baterii. Najbardziej znany jest ten:
https://sklep-elektronika.com/ladowarka ... pieczeniem
jednak ma zbyt duże wymiary. Trzeba znaleźć coś mniejszego. Natomiast taki zestaw daje całkiem niezłą funkcjonalność. Ładujemy toto klasyczną ładowarką do komórki. Moduł ma malutkie diody LED pokazujące np. stan ładowania. Jednym słowem, obsługa jest banalna.
Alternatywą są ogniwa LiFePO4, tam będzie inny zakres napięć: naładowane 3.6V, nominalne 3.2-3.3V, rozładowane pewnie ok. 2.5-2.6V. Czyli po naładowaniu można od razu pracować (bez diody Schottky). Charakterystyka jest tutaj pozioma przez ponad 95% cyklu rozładowania, mamy wtedy ok. 3.25V. Oczywiście trzeba dobrać inny układ zabezpieczający, który po prostu będzie reagował na inne napięcia. Tego typu ogniwa mają niższą rezystancję wewnętrzną, co przekłada się na dużą wydajność prądową (gdyby taka była potrzebna w jakimś urządzeniu). Ponadto nie zapalą się po ew. udarze mechanicznym i wewnętrznym zwarciu.
No i mamy jeszcze ogniwa polimerowe Li-Po, zazwyczaj w formie prostopadłościanu. Tu jest ogromna liczba różnych wymiarów. Na tą chwilę nie mam odpowiedniego modelu, ale to kwestia (jak sądzę) czasu i dociekliwości.
Jak Panowie widzicie, omijamy temat nielubianych przetwornic

Przetwornice pozwalają z mniejszego napięcia uzyskać większe (lub odwrotnie), pilnując jednocześnie stałego jego poziomu. W ten sposób można zasilić urządzenia, które wymagają np. wyższego napięcia zasilania, a nie ma odpowiedniej ilości miejsca na kilka ogniw (baterii lub akumulatorków). Tutaj akurat nie ma takiej potrzeby.
To tyle na dzisiaj, zapraszam do dyskusji.