Jestem sobie kiedyś służbowo w kasie teatru i do kasjerki przyszła koleżanka. Coś tam sobie gadają, ze mną trochę też i ta koleżanka mówi, że była w liceum Urszulanek. Na to ja, że o, to ja też taką jedną spotkałem na studiach. A ona na to: "I co, łatwa była?". Tak, że tego.
Inna rzecz, że trochę co innego szkoła zakonna, gdzie rodzice wysyłają przeciętnego ogólnie rzecz biorąc młodzieża, a co innego oaza czy inne "kółko różańcowe", gdzie jednak idzie pewien specyficzny podzbiór ludzi. Z trzeciej strony, jak można wysłać Jasia do pijarów, to równie dobrze można zarządzić, że Jasio będzie oazowcem. Socjologia to skomplikowana jest.