flonidan pisze: Krótkie pytanie -muszę kupić skaner bo trzeba ratować negatywy kolorowe sprzed 30 lat i czarno -białe też i moje pytanie czy Epson V600 TO DOBRY WYBÓR czy może Canon 9000F
Do małego obrazka płaszczaki słabo się nadają. Z obecnie produkowanych skanerów do malucha, dostępnych w budżecie amatorskim, mz. nie ma żadnego, który nie miałby istotnych wad. Główne grzechy:
- poważne wady dyfuzorów, które w wypadku gęstych negatywów/slajdów utrudniają lub uniemożliwiają poprawne zdigitalizowanie,
- wady ramek (odbicia, przeświecania powodują podobne kłopoty jak w wypadku wad dyfuzora),
- czas skanowania (nie wiem ile masz tych materiałów i co chcesz osiągnąć na wyjściu, ale to jest proces czasochłonny czasem liczony na lata).
Z kolei digitalizacja przy użyciu cyfrówki to świetny sposób, ale wymaga wg mnie:
- aparatu z pełnoklatkową, nieszumiącą matrycą,
- przyzwoitego obiektywu, pewnie najlepiej makro, ew. pierścieni i przyzwoitego obiektywu,
- wyboru dobrego źródła światła, bez dziur w widmie i z temperaturami barwowymi, które nie utrudniają zadania matrycy aparatu (dla negatywów kolorowych, dla cz-b ma to mniejsze znaczenie),
- poradzenia sobie z problemem drgań i prostopadłości płaszczyzn,
- odsunięcia negatywu od płaszczyzny źródła światła (inaczej łapie się struktura jego powierzchni),
- nabycia sprawności operatorskiej,
- ciągłej asysty przy procesie (nie może się to dziać bez udziału operatora, w przeciwieństwie do pracy ze skanerem),
- zbudowania samodzielnie workflowu dla przetwarzania sfotografowanych obrazów (oprogramowanie).
Jak sobie człowiek poradzi z ww. to metoda da porównywalne do dobrego skanera lub lepsze efekty i jest wielokrotnie szybsza. Ale należy się nastawić na dłuższą chwilę walki przed uzyskaniem zadowalających efektów, a to też czas, który kosztuje. Dodatkowo o ile człowiek nie dysponuje stałym miejscem, to każdorazowe rozkładanie/składanie stanowiska i sprzątanie, to również czas który trzeba wliczać w koszty zabawy. Mnie się często nie chce :)
Pozdrawiam
Piotrek