"Wciąż używam filmu"
Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski
"Wciąż używam filmu"
Trafiłem na taką stronę:
http://www.monopix.co.uk/ribbon.shtml
Dla słabiej znających angielski: to wstążka pokazująca, że używam filmu. Jeśli chcesz zademonstrować swoje wsparcie dla filmu, śmiało skopiuj któryś z obrazków i przypnij do swojej strony www, bloga itp.
Ja już małą do jednej ze swoich stron przypiąłem :)
http://www.monopix.co.uk/ribbon.shtml
Dla słabiej znających angielski: to wstążka pokazująca, że używam filmu. Jeśli chcesz zademonstrować swoje wsparcie dla filmu, śmiało skopiuj któryś z obrazków i przypnij do swojej strony www, bloga itp.
Ja już małą do jednej ze swoich stron przypiąłem :)
Kolor zdjęty... rzeczywiście w dobie wstążek na każdą okazję, "ciemniacy" też zasługują na swoją:)
Pozdrawiam
Pozdrawiam
I object to all this sex on the television. I mean! I keep falling off!
"the ribbon"
Copyright © 2007 Peter Robinson, http://www.monopix.co.uk/index.shtml
"the ribbon"
Copyright © 2007 Peter Robinson, http://www.monopix.co.uk/index.shtml
Ostatnio fociłem na ślubie. Miałem niezły film i niezłe szkła, więc chciałem zrobić odbitki zrobić w kolorze na analogowej maszynie, bez ząbków we włosach itp. Taką formę kopiowania reklamował np. Wilab. I co? Już nie ma, tylko cyfrowy lab.
Dobrze, że lubię siedzieć w ciemni (i nie mogę się doczekać kiedy znów tam zajrzę), bo miałbym zgryz: po co mi sprzęt na negatyw? Ale czuję, że jest nas mniejszość mniejszości...
Pozdrawiam (ciut gorzko)!
Dobrze, że lubię siedzieć w ciemni (i nie mogę się doczekać kiedy znów tam zajrzę), bo miałbym zgryz: po co mi sprzęt na negatyw? Ale czuję, że jest nas mniejszość mniejszości...
Pozdrawiam (ciut gorzko)!
przed laty kopiowalem na papierze w chemii orwocolor, oraz fortecolor, ale byly cztery kapiele, dwie w ciemni i dwie w drugim pomieszczeniu o przytlumionym swietle, odstatnia taka b.smierdzaca stabilizujaca z fomaldehydem mrowkowym...czasy sie zmieniaja,... jak i wspolczesne zadymianie - zastapilo wtorne naswietlanie slajdow, pomiedzy pierwszym cz-b wywolywaczem i drugim kolorowym;-)
Jerzy, fakt, jak ja chce zrobić dobre odbitki na analogowym labie to musze jechać 20 km W okolicy to strach oddać negatyw do wywołania. Ostatnio oddałem Kodaka Profoto 100 do wywołania (który normalnie ma b. ciepłe kolory, wpadające w żółć), to dostałem odbitki w odcieniach zieleni i niebieskiego Zgroza!
Ale jak dla mnie, przy obecnych cenach i trudnościach, to do koloru (oprócz slajdów) tylko DSLR. Niestety
Ale jak dla mnie, przy obecnych cenach i trudnościach, to do koloru (oprócz slajdów) tylko DSLR. Niestety
Teraz to pewnie w DKF'ach tylko, w końcu nie ma w nim wybuchów, pościgów, scen łóżkowych w zasadzie też nie, więc pozostają tylko grona fanów nie-multiplexowego srebrnego ekranu. Może to i lepiej? Przynajmniej żaden bęcwał nie będzie prażoną kukurydzą szeleścił...
Teoretycznie można wszystko, tylko "Po co?".
No, widzę, że prezentujemy ten sam stosunek do kina. u mnie w mieścinie jest tzw. kino premierowe (gdzie rzeczywiście grają premiery) i kino dotowane przez miasto, które ma repertuar sprzed 3 m-cy, ale za to jest w nim DKF. Swoją drogą, to czy twój DKF ma coś wspólnego z nazwą, tzn. czy są dyskusje po filmie? Bo u mnie nic. Raz na pół roku facet coś bąknie przed filmem. A co do szeleszczenia, to osobiście jestem przeciwny darmowym seansom, bo na takie za 5 zł to mało kto przychodzi i jest kulturalnie, ale wystarczy, że powiesisz plakat, że coś jest za darmo, to zaraz się zwali pół miasta z żarciem. Kiedyś miałem okazję siedzieć za 2 mega-sexy-cool-dżezi-trendi blondi, które przez pół filmu wpieprzały hamburgery z McDonalda a w przerwie między zakąską nawijały o znajomych, ew. komentowały na bierząco film. Gr...
Ja w sumie, to "bywam", a nie "działam" w powiedzmy DKFie. Polega to na tym, że pewne arcyciekawe dziewczę wynajduje arcyciekawe filmy lub znajomych z takimiż i mając do dyspozycji salę z ekranem, projektorem i fotelami poświęca swój czas na odkurzanie takich rzeczy jak Vinterberg czy Corman. Ostatnio z pewnych powodów ma to charakter raczej incydentalny, ale ciekawym było, gdy przychodzili studenci socjologii na seanse i dyskutowali na temat/pod pretekstem filmu. Niestety, rzeczy piękne czy przyjemne się kończą.
A co do kina "premierowego", to Festung Breslau szczyci się (też jest się czym szczycić!) nowym wielosalowym kinem, na dachu nowego pasażu handlowego. Wszystko wskazuje na to, że Wrocław staje się (jak dla mnie) coraz mniej przyjaznym miejscem, bo o ile nie mam nic przeciwko centrom handlowym na przedmieściach (te po prostu omijam a w większości przypadków o ich istnieniu nie zdaję sobie nawet sprawy) to galerie i pasaże (handlowe, oczywiście - by nie mylić z czymś wartościowym) w środku miasta są temu zielonemu miastu hańbą i obelgą. Do chwili, kiedy wybudowano to szklano-pomarańczowe szkaradztwo na pl.Grunwaldzkim, plac ten kojarzył mi się z targowiskiem, na którym kupowałem jabłka, która handlowała wyłącznie jabłkami, zawsze świeże i zawsze spory wybór. A teraz? Nie ostały się pewnie nawet pestki w ziemi po tych jabłkach, bo w miejscu targowiska jest wielopoziomowy parking i stacja benzynowa.
Kolejny ołtarz złotego cielca. Może jednak znajomy miał rację z tą hodowlą koni w Bieszczadach, tylko, że:
1. Konie są mi zupełnie obojętne.
2. Brak wody bieżącej.
A co do kina "premierowego", to Festung Breslau szczyci się (też jest się czym szczycić!) nowym wielosalowym kinem, na dachu nowego pasażu handlowego. Wszystko wskazuje na to, że Wrocław staje się (jak dla mnie) coraz mniej przyjaznym miejscem, bo o ile nie mam nic przeciwko centrom handlowym na przedmieściach (te po prostu omijam a w większości przypadków o ich istnieniu nie zdaję sobie nawet sprawy) to galerie i pasaże (handlowe, oczywiście - by nie mylić z czymś wartościowym) w środku miasta są temu zielonemu miastu hańbą i obelgą. Do chwili, kiedy wybudowano to szklano-pomarańczowe szkaradztwo na pl.Grunwaldzkim, plac ten kojarzył mi się z targowiskiem, na którym kupowałem jabłka, która handlowała wyłącznie jabłkami, zawsze świeże i zawsze spory wybór. A teraz? Nie ostały się pewnie nawet pestki w ziemi po tych jabłkach, bo w miejscu targowiska jest wielopoziomowy parking i stacja benzynowa.
Kolejny ołtarz złotego cielca. Może jednak znajomy miał rację z tą hodowlą koni w Bieszczadach, tylko, że:
1. Konie są mi zupełnie obojętne.
2. Brak wody bieżącej.
Teoretycznie można wszystko, tylko "Po co?".
DKF-y? Ciągłe odgłosy otwierania piwa lub wina ;)
BTW będąc na studiach co nieco działałem w DKFSocjologów "Pod Spodem" i zawsze była na początku prelekcja jakiegoś krytyka lub znawcy tematu, a po seansie dyskusja, często z reżyserem lub inną osobą związaną z filmem. Czasem krótsza, czasem dłuższa, ale była. DKF-y to naprawdę świetny pomysł, ale musi być ktoś mieć zapał do pracy i zdolności organizatorskie by wszystko działało. U nas tak było i (odpukać) niedawno było x-lecie działalności...
Ale to już zupełnie inna dyskusja :)
Pozdrawiam!
BTW będąc na studiach co nieco działałem w DKFSocjologów "Pod Spodem" i zawsze była na początku prelekcja jakiegoś krytyka lub znawcy tematu, a po seansie dyskusja, często z reżyserem lub inną osobą związaną z filmem. Czasem krótsza, czasem dłuższa, ale była. DKF-y to naprawdę świetny pomysł, ale musi być ktoś mieć zapał do pracy i zdolności organizatorskie by wszystko działało. U nas tak było i (odpukać) niedawno było x-lecie działalności...
Ale to już zupełnie inna dyskusja :)
Pozdrawiam!