Panie Zbyszku! Co też Pan?!
Sztuka i prawda. Prawda sztuki, sztuka prawdy. Kiedy sztuka jest prawdziwa, a kiedy "nie prawdziwa" (kicz)? Czy w ogóle możliwe jest istnienie pojęcia "sztuka" w odłączeniu od prawdy (czy sztuka=prawda?). Sztuka, ekspresja, ekspresywność. Tego dotyczy powyższa definicja sztuki. Bardzo trafna zresztą. Bo artysta w swoim dziele zawiera cząstkę swojej osobowości, przekazuje swój stan ducha, nastrój, swoje widzenie świata. Wtedy sztuka (dzieło), którą tworzy jest prawdziwa. Istnieje spójność pomiędzy wszystkimi elementami dzieła: w warstwie semantycznej i plastycznej i tak jest odbierana przez odbiorcę. Jeśli dzieło operuje wyłącznie formą, to wobec ułomności warstwy treściowej wkracza na tereny kiczu, który braki w zakresie treści stara się kompensować rozbudowaną formą. Kicz w ogóle bazuje na raczej pierwotnych i prymitywnych uczuciach odbiorcy niewyrobionego.skpt pisze: ↑15 mar 2020, 18:54 "Sztuki niema wtedy, gdy ktoś mimo woli udziela drugim swego stanu, ziewając, płacząc, śmiejąc się itp.; zaczyna się zaś wtenczas dopiero, gdy ktoś mając na celu udzielenie pewnego uczucia innym ludziom, wywołuje je w sobie samym, przeżywa je rozmyślnie, ażeby wyrazić następnie dla innych za pomocą pewnych znaków zewnętrznych. Gdy tylko widzowie-słuchacze przejmują się tym samym uczuciem, którego doznawał artysta podczas tworzenia, natenczas zjawia się sztuka."
W istocie. Jednak konia z rzędem temu kto da definicją piękna. Dlatego porzucono próby definiowania sztuki poprzez piękno. Obecnie (jak mi się wydaje) sztukę rozumie się jako to antyczne "delirio" - przeżycie, wyrażenie ekspresji twórcy. Wspominasz o "chorych umysłach". Czy nie spotkałeś się ze stwierdzeniem, że każdy artysta odznacza się się jakimś "fiksum-dyrdum"? Na pewno się spotkałeś. Mówi się, że każdy artysta jest moralnym ekshibicjonistą. To nie jest normalny (co jest normalne a co nie jest normalne?) stan: ogłaszać wszem i wobec co siedzi w mojej duszy, ale jest to warunek niezbędny dla zaistnienia dzieła prawdziwego. Każdy z nas skrywa jakieś swoje tajemnice, lęki, fobie, niejasne przeżycia z dzieciństwa, coś czego nie powie za żadne skarby najlepszemu przyjacielowi i nawet na spowiedzi. Lecz jedynie artysta jest w stanie opowiedzieć o tym wszystkim poprzez swoje dzieło. Oczywiście nie powie tego wprost, ale powie tak, że kto nosi w sobie podobne doświadczenia, ten zrozumie. Ileż to razy czytając wiersz, powieść, opowiadanie, oglądając film doznajemy niesamowitego uczucia, że sami coś takiego w sobie nosimy? A ktoś inny, bez takich doświadczeń powie: nudy.
I znowu posłużę się cytatem z Arnheima:
"Każdy wielki artysta daje początek nowemu światu, w którym rzeczy znajome wyglądają tak, jak nigdy przedtem nie wyglądały dla nikogo. Nowy wygląd nie jest tu zniekształceniem ani zdradą, reinterpretuje tylko dawną prawdę w sposób olśniewająco i wzruszająco świeży".