Ami 66

Aparaty tradycyjne - Informacje i problemy z Waszym sprzętem. Bez względu na format - zapraszamy

Moderatorzy: rbit9n, Jerzy, zladygin, Michał Kowalski

Awatar użytkownika
technik219
-#
Posty: 3353
Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
Lokalizacja: ze wsi

Ami 66

Post autor: technik219 »

zladygin pisze: technik219 Wytłumacz proszę, bo to ciekawe zagadnienie.
Rzecz dotyczy nie "całości" fotografii ale pojedynczego dzieła fotograficznego. Chociaż Twój trop też jest ciekawy.
Interpretacja wykresu:
Fotografia w chwili powstania (mówimy o konkretnym dziele pretendującym do dzieła sztuki) "umocowana jest" w pewnym, właściwym dla danego okresu, kanonie estetycznym. Obejmuje on zarówno sprawy techniczne jak i estetyczne właściwe dla tego okresu.Dzieło pojawia się na wystawach, w almanachach jako, powiedzmy, sztandarowe dzieło takiego-a-takiego nurtu. Mijają lata, zmienia się estetyka, rozwijają się nowe kierunki, to co wcześniej uważane było za wybitne osiągnięcie, zaczyna trącić myszką. Nadeszło "nowe" i to co "stare"przestaje już zajmować uwagę. W obliczu "nowego" tamto zaczyna budzić inne uczucia. Już nie zachwytu, ale ciekawości.Jeśli jest to portret, to oglądający przestają się zachwycać grą świateł i cieni oraz rysunkiem zmarszczek na twarzy portretowanego, lecz coraz bardziej ważne staje się dla nich to, kogo ów portret przedstawia (vide portrety J. Cameron lub jej ilustracje do poematów Tennysona), jak portretowany był ubrany, jakie było jego otoczenia. Podobnie jeśli zdjęcie przedstawia, powiedzmy, pejzaż miejski (E. Steichen) - coraz mniej zaczyna nas interesować rysunek brył budynków, a coraz bardziej jak to ulica, jak wyglądał budynek, czy jeszcze stoi, itd. I takie zdjęcia przestają być pokazywane jako przykłady dzieł sztuki fotograficznej a jako ilustracja i dokument.
Na wykresie wartości dzieła gdzieś po środku widoczne jest zagięcie krzywej i pewien niewielki wzrost wartości artystycznej (może być kilka takich "zagięć"), po czym wykres ponownie opada. To okres powrotu zainteresowania daną estetyką, coś jak moda retro w tekstyliach, jak powroty pewnych linii nadwozi w motoryzacji czy pewnej linii wyrobów użytkowych (Efemeryczne nawiązania np. do stylu Bauhausu). W innych dziedzinach sztuki obserwuje się podobne "powroty" jednak nigdy nie są one trwałe i nie obejmują wszystkich zjawisk towarzyszących sztuce i estetyce, kiedy powstawały główne dzieła tego nurtu. Jak wspomniałem, wzrasta za to wartość dokumentalna dzieła, wartość poznawcza. Czyli to, co wcześniej wskazałem: kto jest na zdjęciu, jak jest ubrany, jak wyglądała ówczesna ulica (niedawno odkryte zdjęcia Vivian Maier, ale także HCB, Winogrand i inni), jako swoisty zapis socjologiczny - o właśnie! nasza Zofia Rydet jest tu najlepszym przykładem.
A dygresja? Jest taka, że jeśli ogranicza się już w chwili powstania zawartość informacyjną zdjęcia poprzez zmiękczenia, rozwiania, wyolbrzymione aberracje, to tym samym twórca ogranicza swemu dziełu długość życia. Będzie ono żyło tylko tak długo, jak długo będzie utrzymane w estetyce wzbudzającej zainteresowanie i emocje. Może za jakiś czas rozbłyśnie w chwili nawrotu ech minionej estetyki, ale potem zgaśnie jak świeca. Fotografia "z informacją" ma większe szanse przeżycia.
Dygresja nr 2: Fpotografujemy, wkładamy całe serce w to co robimy, dążymy do osiągnięcia szczytów artyzmu tworząc w modnej stylistyce. Mamy mnóstwo zdjęć, które składamy, najlepsze eksponujemy, ale resztę składamy w nadziei, że kiedyś zostaną "odkryte" jak owe zdjęcia V. Meier. Trzeba spojrzeć brutalnej prawdzie w oczy: one są ważne dla nas tu i teraz. Kiedy wyniosą nasze szczątki nogami do przodu rodzina, po okresie smutku (odszedł taki wspaniały człowiek, takie ładne zdjęcia robił) dokona selekcji. Na jedną kupkę odłożą fotografie, które przedstawiają ważne momenty życia, zdjęcia jak córeczka zdmuchuje świeczki na torcie urodzinowym, zdjęcia z imienin u cioci Lusi i może kilka tych artystycznych. Reszta pójdzie do pudła i na pawlacz, by przy najbliższym remoncie mieszkania wylądować w kontenerze. Obruszycie się na pewno, że nic podobnego, że nasi bliscy będą jak relikwii strzec naszego dorobku. Oby! Życzę Wam tego.
W większości przypadków tak nie będzie. Bo w końcu ile może być takich Vivian Meier? Jedna to sensacja, wiele to nuda.
Awatar użytkownika
Jonasz
-#
Posty: 61
Rejestracja: 21 cze 2018, 18:14
Lokalizacja: Warszawa

Ami 66

Post autor: Jonasz »

Przeczytałem wypowiedź Kolegi uważnie - chociaż jako "wstrętny technokrata - epitet, którym często słyszę od mojej Żony - nie miałem i nie mam zmysłu plastycznego. Zdjęcia robiłem przez prawie całe życie - 69 lat czyli "anne erotique ;-) - ale niewiele z nich przetrwało. Skupiłem się za to na kolekcjonerstwie, czy raczej zbieractwie.
Czego? Ano różnych rzeczy, które tak, jak Kolega przewiduje powędrują do śmieci - aparatów tradycyjnych, różnych lamp błyskowych, sprzętu Unitry, płyt winylowych, płyt CD z muzyką lat '60 - okres liceum bywa najczęściej najlepiej zapamiętywany...
Oprócz tego mam prawie kompletny zbiór twórczości Kabaretu Starszych Panów - wszystkie płyty i większość książek - niektóre nawet z dedykacjami Jeremiego Przybory. Rozmawiałem kiedyś z Magdą Umer o niezbyt wysokich nakładach tych wydawnictw i usłyszałem: ludzie mówią, że bardzo lubią KSP, ale żeby wydawać pieniądze na płyty czy książki - to już nie bardzo...
Kupię ja, kupisz ty i jeszcze kilku znajomych królika i koniec.
Tak zwane "likwidowanie" mieszkań po zmarłych bliskich niestety jest faktem - w zeszłym roku pomagałem przy takiej akcji przyjaciółce z liceum - przebiegała zgodnie z opisem Kolegi Technika :-( :-( .
Nic to, staram się trzymać fason i nie myśleć o zbyt dalekiej przyszłości - parę dni temu za 200 PLN kupiłem Radmora 5102, mimo, że nie słucham radia ani nie oglądam TV. Dziś skończyłem restaurację - wygląda i działa jak nowy i o to chodzi :-D :-D !
Awatar użytkownika
Jerzy
-# jr admin
Posty: 1353
Rejestracja: 26 lut 2007, 20:23
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Ami 66

Post autor: Jerzy »

technik219 pisze: Reszta pójdzie do pudła i na pawlacz, by przy najbliższym remoncie mieszkania wylądować w kontenerze.
Oj tak. Robiłem kiedyś pokaz slajdów u dalszej rodziny i wujek wygrzebał ze strychu swoje slajdy, robione 30 lat wcześniej. Próbę czasu przetrwały tylko ujęcia rodziny, wszelkie "artystyczne" makra itp szybko znikały z ekranu...

Jonasz, może odezwę się do Ciebie ws. Radmora, stoi jeden i się kurzy :)
Awatar użytkownika
Jonasz
-#
Posty: 61
Rejestracja: 21 cze 2018, 18:14
Lokalizacja: Warszawa

Ami 66

Post autor: Jonasz »

Chcesz, żeby po 42 latach małżeństwa moja żona znalazła powód do rozwodu ;-) ?
No, chyba że potrzebujesz pomocy przy uruchomieniu czy renowacji. Warto, bo ceny na rynku są dosyć wysokie zwłaszcza modelu 5102 TE (quasi-quadro). Oczywiście zapraszam do kontaktu - porozmawiać zawsze warto.
skpt
-#
Posty: 662
Rejestracja: 17 kwie 2018, 10:17
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Kontakt:

Ami 66

Post autor: skpt »

technik219 pisze: Na jedną kupkę odłożą fotografie, które przedstawiają ważne momenty życia, zdjęcia jak córeczka zdmuchuje świeczki na torcie urodzinowy
Wykres fajny. Dziś na deszczowym spacerze z żoną posłużył za kanwę do pogaduch. Niechcący sprawiłeś nam przyjemność :) A moje spojrzenie jest takie: Robię fotografie wujków, babć, dzieciaków itd. Robię tych fotografii dużo i jak najprawdziwszych, bez udziwnień, co nie znaczy, że bezmyślnych. Te fotografie są z założenia nie dla mnie. Sprawia mi radość obdarowywanie nimi wszelkich bliskich. Oczywiście, z umiarem. Mimo ich "kotletowatości" zdarzają się przy tym drobne radości, typu śmiertelnie poważne stwierdzenie dziecka: "Bo wujek Piotrek to w każdym potrafi znaleźć urodę" ;) A te inne, bardziej wydumane, które pójdą do pawlacza i na śmietnik robię dla siebie, a nie dla innych i są dla mnie przyjemnością tu i teraz. W ten sposób coś tam po mnie może zostanie z tych opowieści o ludziach, a ja mogę sobie z lampką wina pocieszyć się teraźniejszością :) Żal tylko, że nie udaje mi się takie opowiadanie o człowieku, żeby obcy, nieznający danego pacjenta czuł człowieka i widział jego cechy indywidualne. Tu jest dla mnie granica sztuki i talentu. Mnie go brak. Niektórzy te cechy indywidualne, charakterystyczne dla osoby, potrafią zakląć w kadr w sposób czytelny dla postronnego obserwatora. Takie patrzenie mi się marzy... :)
Awatar użytkownika
Fotomechanik
-#
Posty: 68
Rejestracja: 08 lis 2010, 09:12
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Ami 66

Post autor: Fotomechanik »

A wiecie, że na Cbeebies (kanał BBC dla dzieci) jest taki program Teacup Travels, w którym dwoje dzieci podróżuje "w czasie" w opowiadaniach babci, która ma kolekcję filiżanek. Mniejsza o to... Każda historia kończy się tym, że dziewczynka, albo chłopiec (podróżnik) robi pamiątkowe zdjęcie... Alfą.
Ciekawy polski akcent, w brytyjskiej bajce wyświetlanej w brytyjskiej telewizji...

Obrazek
Nomad
-#
Posty: 1069
Rejestracja: 14 sie 2015, 22:28
Lokalizacja: Kraków

Ami 66

Post autor: Nomad »

Technik219, kompletnie nie zgodzę się z tą analizą!
Z drugiej strony, nie widzę też żadnego artyzmu w łomografii, jako zjawisku.
Można wykonać zdjęcie o wysokich walorach artystycznych aparatem obarczonym znanymi nam defektami, świadomie używając ich jako jednego ze środków wyrazu, ale sama niedoskonałość rysunku, to za mało by nadać zdjęciu jakichś walorów artystycznych.
Twórca do cech narzędzia musi dodać jeszcze coś od siebie.
Z drugiej strony patrząc, jaką wartość informacyjną niosą ze sobą stylizowane, pozowane, udziwniane i retuszowane do bólu zdjęcia modelingowe? wartość informacyjną - żadną.


Rzecz wtóra - też miałem wątpliwą przyjemność przeglądać z rodziną archiwum rodzinnych fotografii. I o ile normalne zdjęcia pamiątkowe były traktowane na zasadzie "to my, to dziadkowie, a to dom wujków przed remontem", to niezbyt liczne ujęcia o nieco większej dawce artyzmu, były traktowane ze znacznie większym zaciekawieniem.
Bokeh
-#
Posty: 714
Rejestracja: 26 maja 2017, 21:37

Ami 66

Post autor: Bokeh »

Kapitalny tekst, traktujący o trwałości fotografii wczoraj i dziś.
Tu fragment:
"Dzisiaj fotografia dokumentalna, reportaż, zdjęcia mające pomóc zachować w pamięci tak bliskich jak i możnych tego świata powstają w formie pikseli i przechowywane są na płytach, dyskach, czasami w sieci. Do zniszczenia większości z nich wystarczy starzenie materiału (trwałość płyt CD czy DVD to kilka lat) bądź banalna awaria elektryczna. Ot, zwykłe przepięcia czy niedoskonałość dysku twardego. Pomijając oczywiście fakt, że wiele zdjęć znika w odmętach niepamięci zalana milionami kolejnych fotografii bez znaczenia. Dodatkowym problemem są ciągle zmieniające się standardy zapisu i stosowane do niego narzędzie; kto posiada jeszcze komputer pozwalający na odczytanie dyskietek 3,5 cala? O dużych, 5 1/4 cala nawet nie wspominając? Ten sam los z pewnością czeka niedługo powszechne obecnie płyty CD czy DVD."
A tu całość na stronie:
http://technikiszlachetne.pl/?p=541

O tym, że zgadzam się z powyższą tezą niech świadczy pudełko przyniesione mi przez ojca.
Są tu negatywy sprzed i 60 lat.
Wystarczy skaner, albo tradycyjna metoda wywoływania i te zdjęcia będę mógł przekazać potomnym, a oni następnym.
Te fotografie są niemalże wieczne, czego o cyfrze nie powiesz, bo już za 15- 20 lat możesz nie odtworzyć ani jednego zdjęcia, a chmury to doskonała metoda do drążenia naszego portfela, a i tak ludzie zapomną co tam mają.
Załączniki
P1040407.JPG
Awatar użytkownika
technik219
-#
Posty: 3353
Rejestracja: 13 lut 2011, 20:15
Lokalizacja: ze wsi

Ami 66

Post autor: technik219 »

Cieszę się, że udało mi się sprowokować dyskusję.
Nomad
-#
Posty: 1069
Rejestracja: 14 sie 2015, 22:28
Lokalizacja: Kraków

Ami 66

Post autor: Nomad »

Tyle że w dyskusji nie chodzi o wyższość jednej technologii nad drugą, a o domniemany artyzm fotografii wykonywanej aparatami/obiektywami o niskiej jakości.
Awatar użytkownika
J.A.
-#
Posty: 10062
Rejestracja: 11 maja 2011, 14:02
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Ami 66

Post autor: J.A. »

Fotomechanik, bo Alfa to był dzieło wzornictwa przemysłowego. Patrząc na ten aparat nikt nie pomyli okresu z jakiego pochodzi. Nie ma takiego drugiego na świecie.
Nomad, problem z fotografią jest taki, że jest medium mechanicznym. Fotografia od samego początku chciała być sztuką, a malarze jej tego przymiotu odmawiali. A to jest banalnie proste. Tak jak odręcznyrysunek nie jest dziełem tak zdjęcie nim nie jest. By stały się dziełem musi pojawić się to „coś”, co nie powstaje samo, tylko powstaje z wrażliwości twórcy i nie mniej ważne z wrażliwości odbiorcy.
„Znawcy” (moim zdaniem snoby, ale podkreślam moim zdaniem), zachwycają się obrazem X, czy zdjęciem Y. Dla mnie to pluton pokryte farbami, albo papier z żelatyną i srebrem. Gdzie tu sztuka? Znawca powie „nie znasz się”, a ja go zapytam „a ty się znasz?”
Dziełem sztuki nie jest medium tylko wrażliwość. Nie wszystko co z marmuru, to od razu Wenus.
Ostatnio zmieniony 16 wrz 2018, 08:32 przez J.A., łącznie zmieniany 2 razy.
Bokeh
-#
Posty: 714
Rejestracja: 26 maja 2017, 21:37

Ami 66

Post autor: Bokeh »

A tu kilka zdjęć z mojego już Ami 2.
Aparat miał już lepszy obiektyw, dwusoczewkowy achromat.
Klisza jest z zaświetleniami, wynikającymi z luźno nawiniętej rolki po wyjęciu z aparatu. Widoczna też winieta, ale zdjęcia są, moim zdaniem bardzo poprawne, mimo fotografowania w dzień dżdżysty/bardzo pochmurny, choć film dość czuły 200 lub 400, nie pamiętam dokładnie. Film klasy lomography, czyli jakość materiału fotograficznego nie najlepsza.
Specjalnie wybrałem podły dzień (pogoda pod psem, mgła), jeśli idzie o fotografowanie ulicy i domu, aby wywołać efekt przygnębienia. Kutry zrobione pod koniec stycznia tuż po zachodzie słońca, w tak samo dzień pogodowo bardzo zły. Aparat i film się z tego wywiązał znakomicie. Moim zdaniem, cyfrą bym tego nie uzyskał. Wszystko byłoby tak jakbym patrzył przez szybę. Za dokładnie, za czysto.
Załączniki
P1040422.JPG
img972.jpg
img971.jpg
img978.jpg
img974.jpg
img973.jpg
Nomad
-#
Posty: 1069
Rejestracja: 14 sie 2015, 22:28
Lokalizacja: Kraków

Ami 66

Post autor: Nomad »

J.A., zgadza się, tak to działa. Problemem jest tak zwana sztuka nowoczesna, gdzie cały "artyzm" opiera się na interpretacji. Dobre, artystyczne zdjęcie czy rysunek, osoba o minimalnej wrażliwości rozpozna znajdując je w stercie makulatury. Tzw sztuka współczesna po usunięciu interpretacji, staje się niczym.
PS W TV którejśtam, leciała kiedyś reklama bodaj samochodu, na której gromada znawców na wernisażu w galerii sztuki podziwia i interpretuje wieszak z ubraniami. Po czym dwoje ludzi zdejmuje z niego swoje ciuchy, i wychodzi, zostawiając "znawców" z baranimi minami.
Awatar użytkownika
J.A.
-#
Posty: 10062
Rejestracja: 11 maja 2011, 14:02
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Ami 66

Post autor: J.A. »

Reklama Skody, pamietam.
Nomad
-#
Posty: 1069
Rejestracja: 14 sie 2015, 22:28
Lokalizacja: Kraków

Ami 66

Post autor: Nomad »

Bardzo być może że Skody.
Swoją drogą, jako ciekawy przykład w dyskusji, przypomina się też sławny sedes w galerii sztuki. Z jednej strony, mamy tu przykład typowego przedmiotu użytkowego, podniesionego do rangi dzieła sztuki. Z drugiej, być może, autor wydarzenia dostrzegł w sedesie piękno i harmonię formy, pomimo jego nader prozaicznego zastosowania. Z trzeciej strony, rzeczony artysta ani tego sedesu nie wyprodukował, ani nie zaprojektował. On go tylko wstawił do galerii....
I ciągnąc to dalej, at mortuum defecatum, możemy robić za znawców sztuki współczesnej.
Ale osobiście wolę zdjęcie Młynówki o poranku.
ODPOWIEDZ